son

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 2






Obudziło mnie ciepłe, jasne światło przedzierające się przez moje, na wpół przymknięte powieki. Zamrugałam kilka razy zanim dotarły do mnie wspomnienia. Poderwałam się gwałtownie, i poczułam silny zawrót głowy. Opadłam ponownie na ziemie.
- Czy jestem w niebie? - zapytałam sama siebie chrapliwym głosem. Wszystko mnie bolało, zastanawiałam się, czy to od spania na ziemi, czy może jestem ranna, ale jeżeli jestem, to jakim cudem jeszcze żyję? Odruchowo dotknęłam delikatnie brzucha, wyczułam jednak jedynie stwardniały materiał sukienki. Żadnego bólu, nic.
- Co...? - jęknęłam tym razem powoli przewracając się na bok. Ujrzałam znajome mi drzewo, zza którego przebijało dopiero co wschodzące słońce. Skoro jest już ranek musiałam leżeć tu od wczoraj, ale.. jak? Czemu? Potarłam skronie próbując to pojąć. Robb, randka, nóż wbity w mój brzuch, nic z tego nie miało sensu. To musiał być sen, jakieś urojenia. Czemu niby Robb chciałby mnie zabić?
- O mój Boże - zakryłam usta dłonią, przypominając sobie jego czarne oczy. On jest demonem. Skoro próbował mnie zabić, czemu jeszcze żyję? Czemu mnie tu zostawił? Usiadłam rozglądając się. Zauważyłam pomięty koc, cały zalany brunatną zaschniętą cieczą, jego torbę ,nóż noszący ślady krwi,, i coś jeszcze. Coś się paliło? Na kolanach przysunęłam się by móc przedrzeć się przez dym i dostrzec jego źródło. Moja ręka natrafiła na sygnet, który podarowałam Robbowi pół roku temu na jego urodziny. Przesunęłam wzrokiem dalej i poczułam jak moim ciałem wstrząsa dreszcz. Przede mną leżało zwęglone ciało.
- Nie! - krzyknęłam drżącym głosem, jak najszybciej się odsuwając, nim się zorientowałam pochylałam się nad przepaścią ,opierając dłoń o drzewo i wymiotując. Moja głowa, nagle stała się zbyt ciężka bym mogła zachować pion i obsunęłam się bezwładnie na ziemie - Robb... - jęknęłam.

***

Gdy ponownie się ocknęłam, słońce było już wyżej, bezlitośnie mnie oślepiając. Nie wyczuwałam już dymu, ale gdy odkręciłam w tamtą stronę głowę, zwęglone szczątki nadal się tam znajdowały. Poczułam mdłości, jednak tym razem mój żołądek był pusty i skończyło się jedynie na torsjach. Podniosłam się tym razem całkowicie ,stając na drżących gołych stopach. Uważnie się sobie przyjrzałam. Moja niegdyś bladoróżowa sukienka, teraz była prawie że czarna od zaschniętej krwi. Zaczęłam w popłochu obmacywać swoje ciało, ale nie znalazłam nic. Nawet zadrapania. Pokręciłam głową analizując sytuacje. Oprócz mnie i zwłok Robba nikogo tu nie było. Podeszłam bliżej niego by nabrać pewności ,że to na pewno on.
Nie miałam złudzeń.
Mimo zwęglonego ciała można było dostrzec podobieństwo. Zakryłam usta dłonią by stłumić kolejne torsję i odwróciłam się. Wyczułam stopą coś zimnego. To był nóż, który mogłabym przysiąc widziałam wbity w moje ciało. Podniosłam go delikatnie i obejrzałam dokładnie. Wyglądał na stary, miała bardzo zdobny trzonek i srebrne ostrze. Przypominał jeden z tych, które widuje się w filmach przy rytuałach. Przypominając sobie o czymś, wolną ręką dotknęłam boku swojej sukienki. Zawsze gdy zakładałam sukienkę, lub jakikolwiek strój bez kieszeni, wkładałam telefon pod boczny pasek stanika. Była to dobra i bezpieczna skrytka.
Z ulgą wyjęłam go i trzęsącymi się palcami wybrałam numer taty. Ten na który kazał mi dzwonić, ten który zawsze miał być dla mnie dostępny.
- Dalej, dalej - powtarzałam, przykładając telefon do ucha.
- Tu Jhon Winchester, nie mogę odebrać, jeśli to pilne zadzwoń do mojego syna Deana: 785-555-0179, on Ci pomoże - usłyszałam i momentalnie gula w moim gardle się powiększyła. Coraz bardziej zdenerwowana wybrałam numer Deana. Zapewne są razem, jeżeli nie tata, to Dean na pewno odbierze.
- Proszę, proszę – płakałam, czekając na połączenie
- Tu Dean Winchester jeśli to nagły wypadek zostaw wiadomość, oddzwonię - nie mogłam wydusić z siebie słowa, płacząc opadłam na kolana. Nie poradzę sobie sama, nie wiem co mam robić. Co w ogóle robi się w takiej sytuacji? Czy ktokolwiek kiedyś był w takiej sytuacji? Wątpię by codziennie Twój chłopak okazywał się być demonem, który chcę cię zabić. Popadłam w panikę. Mimo ,że nie chciałam mieszać w to Sama, wiedział on więcej na ten temat ode mnie. Wybrałam jego numer, tracąc już jakąkolwiek nadzieję. Nie mogłam się uspokoić, z każdym kolejnym sygnałem popadałam w coraz większy lament.
- Emma? - usłyszałam pod drugiej stronie i miałam ochotę zacząć krzyczeć ze szczęścia, tak jakbym widziała go przed sobą
- Sssam.. - wyjąkałam próbując opanować swój głos.
- Emma co się stało? - jego ton się zmienił, usłyszałam jak się podnosi. Złapałam oddech i wydusiłam z siebie jednym tchem
- Robb próbował mnie zabić - całkowicie zapomniałam ,że Sam nie wie kim Robb jest ,ale nie myślałam o tym wtedy byłam zbyt zdenerwowana.
- Co? Kim jest Robb?... EMM.GDZIE.JESTEŚ? - dodał już powoli, wręcz robiąc diametralne przerwy.
- Nna polu... jakimś wzgórzu.. gdzieś za szkołą - szepnęłam rozglądając się - Jego oczy były czarne - dodałam krzykiem, całkowicie tracąc nad sobą panowanie.
- Emm musisz się uspokoić, gdzie on teraz jest? Czy jest z tobą? - zapytał, a ja usłyszałam w tle głos Deana
- On....on jest .. on nie żyję - wyszeptałam odzyskując w jakimś stopniu trzeźwość umysłu, przymknęłam powieki by opanować ciało. Zaczęło mnie coś trapić - Sam, czy Dean jest z tobą? - to było wręcz absurdalne. Skąd Dean miał się wziąć w Stanford?
-Tak Emm, jest tutaj. Posłuchaj mnie bardzo uważnie, wróć do szkoły, i zostań tam, rozumiesz? Przyjedziemy jak najszybciej ,obiecuję. - słysząc troskę w jego głosie moje ciało się rozluźniło, pokiwałam najpierw głową zanim odszepnęłam do słuchawki - Tak rozumiem, pośpieszcie się.
Słyszą ciche pikanie, odsunęłam powoli telefon od ucha i pustym wzrokiem wpatrywałam się w obraz przede mną. Musiałam szybko coś wymyślić, wiem to, ale nagle ogarnęła mnie nie moc. Mogłabym tak stać i umrzeć nic nie czując. Czas stanął, a moją głowę ogarnęła pustka. Nie miałam siły, nie miałam motywacji, nie miałam nic co zmusiło by mnie by cokolwiek zrobić. A jednak moja ręka mimowolnie się uniosła i ujrzałam nóż w swojej dłoni. Odbijające się od niego światło dzięki krwi miało piękny rubinowy kolor. Spojrzałam na leżące przede mną zwłoki, później na sygnet i wtedy coś do mnie dotarło. Było to niczym wiązka nadziei w starciu z ciemnością w moim sercu, która oświetliła mi jakiś punkt, cel.
- ”Demon to tak naprawdę czarna kupa dymu która opętuje człowieka bez jego zgody”- słowa Deana, który w dzieciństwie opowiadał mi swoje przygody, przyszły niespodziewanie. I tak samo jak opuściły mnie wszelkie siły by dalej żyć, tak nagle pojawiło się coś by jednak się nie poddawać.
Musiałam się dowiedzieć czemu właśnie ja? Czemu demonom zależało by mnie zabić? Czy to z powodu mojej rodziny? A może ma to związek z moją mamą? Jakoby ten powód nie był, wiedziałam ,że muszę poznać prawdę tak samo, jak muszę się dowiedzieć czemu jeszcze żyję. I co wydarzyło się wczorajszego wieczora.
Zacisnęłam mocniej obie dłonie i ruszyłam w kierunku torby Robba. Znalazłam tam jego bluzę, którą szybko na siebie zarzuciłam. Łapiąc powietrze ustami, by nie wdychać jego zapachu. Złapałam za zakrwawiony koc i wepchnęłam go do torby. Spojrzałam w pośpiechu na zwłoki, musiałam je ukryć. Ostatnim razem gdy zaginął student, szukało go pół szkoły. Do tej pory zapewne już zgłoszono nasze zaginięcie, chyba że ten potwór zaplanował wszystko i załatwił nam przepustki.
Po przykryciu go gałęziami, oraz po obmyciu widocznych spod bluzy części ciała pokrytych krwią ,złapałam za swoje buty i ruszyłam biegiem w stronę szkoły. Miałam zamiar wrzucić jego ciało do rzeki, ale byłam pewna ,że moi bracia będą chcieli mu się przyjrzeć. Być może oni będą wiedzieć co się stało. Przed szkołą rozejrzałam się dokładnie, czy nikt mnie nie widzi i przeszłam pod siatką. Dziedziniec szkoły wyglądał zwyczajnie, był opustoszały jak to zwykle o tej porze. Wszyscy byli na zajęciach, w pokojach, lub innych miejscach. Jedynie niewielkie grupki osób gnieździły się na ławkach. Przechodząc jak najdalej od nich, wślizgnęłam się do swojego akademika. Biegłam jak najszybciej umiałam, byle by tylko nikt mnie nie zaczepił.
Wpadłam do pokoju zatrzaskując i zaryglowując za sobą drzwi. Molly nie było, zapewne uznała ,że tą noc spędziłam z Robbem. Złapałam za jakieś ubrania i czym prędzej wpadłam pod prysznic. Gdy byłam już przebrana i czysta ,wrzuciłam zakrwawione ubrania do torby, w której już był upchnięty koc. Zaczęłam pośpiesznie się pakować ,wrzucając wszystko na oślep do walizki. Nie miałam zamiaru tu zostawać.
Chodząc w kółko po pokoju miałam nadzieję ,że Molly nie wróci tu przed przyjazdem moich braci, nie chciałam się jej tłumaczyć, ani stawiać jej w niezręcznej sytuacji. Zostawiłam jej na poduszce krótki list, w którym w skrócie wytłumaczyłam ,że musiałam nagle wyjechać. Wymyśliłam śmierć jakiegoś wujka, bowiem Molly nie wiedziała czym zajmuję się moja rodzina i nie miała się dowiedzieć. To była zasada numer jeden mojej rodziny, robimy co robimy i utrzymujemy to w tajemnicy. I choć sama nie byłam łowcą, to moja rodzina była i musiałam ich chronić za wszelką cenę, tak jak oni teraz ochronią mnie.

***

Przyjechali po kilku godzinach, tuż przed końcem zajęć Molly. Wiedziałam ,że musieli jechać naprawdę szybko, tak więc nie miałam żadnych pretensji. Chciałam jedynie przestać być w tym wszystkim sama. Oprócz Deana i Sama, przyjechał także Bobby. Brakowało taty, ale nie przejmowałam się tym na tą chwilę. Najpierw ujrzałam ich w oknie, po chwili usłyszałam charakterystyczne pukanie, które pamiętałam z czasów gdy czekałam na ich powrót w motelowym pokoju. To był nasz sygnał. W pośpiechu odsunęłam krzesło spod klamki, otworzyłam zamek i uchyliłam drzwi. Widząc przed sobą zaniepokojoną twarz Deana, rzuciłam mu się w objęcia
- Ciii.. już dobrze - jego silne ramiona objęły mnie, a dłonie delikatnie masowały po plecach. Po chwili puściłam go i tak samo objęłam Sama, a na koniec Bobbiego. Bez słowa zabrali moje bagaże i wspólnie wyszliśmy na dzieciniec.
- Dasz radę nas tam zaprowadzić? - spojrzałam na Sama kiwając twierdząco głową. Dean załadował moje rzeczy do impali i wspólnie ruszyliśmy za teren szkoły.
Nie pamiętam jak pokonałam tą drogę, ale nagle zauważyłam Te drzewo i Tą stertę gałęzi.
-To tam - wskazałam palcem, sama się zatrzymując. Sam delikatnie poklepał mnie po plecach wymijając mnie.
- Zostań tutaj - szepnął, a ja nie miałam zamiaru protestować.
Stojąc sama pod wzgórzem, przyglądałam się jak oglądają dokładnie ciało. Jak gestami analizują sytuacje. Jak Dean widząc ilość krwi na trawie klnie pod nosem. Jednak najgorsze było zagubienie na ich twarzach. Nie mieli pojęcia co się tam stało, jakim cudem on spłonął, jak ja to przeżyłam. I choć w mojej opowieści ominęłam część o tym jak mnie dźgnął, to mimo wszystko nie powinnam była przeżyć. Nie miałam szans. Bobby ściągnął z głowy swoją znoszoną czapkę i przyłożył dłoń do ust. Mimo swojego wieku i największego z nas doświadczenia, był tak samo bezradny jak my. Dean spojrzał w moją stronę, a ja poczułam jak po moim policzku spływa łza. Nie! Nie pozwolę by śmierć, a raczej zabójstwo Robba uszła tym czarnookim suk**synom bez kary. Zapłacą za to. Zapłacą za to życiem. Ale co jeśli.. co jeśli Robb nigdy nie był sobą? Co jeśli to od początku był ich plan? Świat przed moimi oczami zawirował, ostatnie co zauważyłam to Sam łapiący mnie przed upadkiem i krzyk Deana ,że zabije ich wszystkich

- Gdzie jest tata? - szepnęłam ale nie doczekałam się odpowiedzi. Świat stawał się coraz ciemniejszy i zanikał, a wraz z nim twarz Sama wyrażająca jedynie ból i ...strach. 


______________________
Będę na razie dodawać rozdziały mimo ,że nikt tego nie czyta, dla siebie samej. Mam wenę piszę. Ale nie wiem jak długo to potrwa, jestem tylko człowiekiem potrzebuję motywacji xD jak ktoś to czyta niech da o sobie znać 
Jeśli ktoś cciałby zacząć to czytać a nie oglądał nigdy SPN to niech da znać wtedy będę po prostu bardziej przytaczała to co widzowie spn już wiedzą i mogę to pomijać. 

3 komentarze:

  1. witaj, moja droga :) bardzo chętnie będę czytać to opowiadanie. Też uwielbiam spn, prowadzę kilka fanficów a także dodaję postać Dean'a do różnych opowiadań, oczywiście o innej tematyce :) Dowiedziałam się o Twoim opowiadanie z YT, mój nick to Mrsadziak i subskrybuję Cię :) Prosiłabym o powiadomienia i jeśli chciałabyś poznać coś mojego, także pisz ;p Nie będę tutaj spamować :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo to wieeeele dla mnie znaczy. Na pewno z wielką chęcią przeczytam twoje opka :)

      Usuń
  2. Masz super blog,też dowiedziałam się o nim z youtube, Czekam na kolejne rozdziały !

    OdpowiedzUsuń