Obudziło
mnie ciepłe, jasne światło przedzierające się przez moje, na wpół
przymknięte powieki. Zamrugałam kilka razy zanim dotarły do mnie
wspomnienia. Poderwałam się gwałtownie, i poczułam silny zawrót
głowy. Opadłam ponownie na ziemie.
- Czy
jestem w niebie? - zapytałam sama siebie chrapliwym głosem. Wszystko
mnie bolało, zastanawiałam się, czy to od spania na ziemi, czy może
jestem ranna, ale jeżeli jestem, to jakim cudem jeszcze żyję?
Odruchowo dotknęłam delikatnie brzucha, wyczułam jednak jedynie
stwardniały materiał sukienki. Żadnego bólu, nic.
- Co...? -
jęknęłam tym razem powoli przewracając się na bok. Ujrzałam
znajome mi drzewo, zza którego przebijało dopiero co wschodzące
słońce. Skoro jest już ranek musiałam leżeć tu od wczoraj,
ale.. jak? Czemu? Potarłam skronie próbując to pojąć. Robb,
randka, nóż wbity w mój brzuch, nic z tego nie miało sensu. To
musiał być sen, jakieś urojenia. Czemu niby Robb chciałby mnie
zabić?
- O
mój Boże - zakryłam usta dłonią, przypominając sobie jego czarne
oczy. On jest demonem. Skoro próbował mnie zabić, czemu jeszcze
żyję? Czemu mnie tu zostawił? Usiadłam rozglądając się.
Zauważyłam pomięty koc, cały zalany brunatną zaschniętą cieczą,
jego torbę ,nóż noszący ślady krwi,, i coś jeszcze. Coś się
paliło? Na kolanach przysunęłam się by móc przedrzeć się przez
dym i dostrzec jego źródło. Moja ręka natrafiła na sygnet, który
podarowałam Robbowi pół roku temu na jego urodziny. Przesunęłam
wzrokiem dalej i poczułam jak moim ciałem wstrząsa dreszcz. Przede
mną leżało zwęglone ciało.
- Nie! -
krzyknęłam drżącym głosem, jak najszybciej się odsuwając, nim
się zorientowałam pochylałam się nad przepaścią ,opierając
dłoń o drzewo i wymiotując. Moja głowa, nagle stała się zbyt
ciężka bym mogła zachować pion i obsunęłam się bezwładnie na
ziemie - Robb... - jęknęłam.
***
Gdy
ponownie się ocknęłam, słońce było już wyżej, bezlitośnie mnie
oślepiając. Nie wyczuwałam już dymu, ale gdy odkręciłam w tamtą
stronę głowę, zwęglone szczątki nadal się tam znajdowały.
Poczułam mdłości, jednak tym razem mój żołądek był pusty i
skończyło się jedynie na torsjach. Podniosłam się tym razem
całkowicie ,stając na drżących gołych stopach. Uważnie się
sobie przyjrzałam. Moja niegdyś bladoróżowa sukienka, teraz była
prawie że czarna od zaschniętej krwi. Zaczęłam w popłochu
obmacywać swoje ciało, ale nie znalazłam nic. Nawet zadrapania.
Pokręciłam głową analizując sytuacje. Oprócz mnie i zwłok
Robba nikogo tu nie było. Podeszłam bliżej niego by nabrać
pewności ,że to na pewno on.
Nie
miałam złudzeń.
Mimo
zwęglonego ciała można było dostrzec podobieństwo. Zakryłam
usta dłonią by stłumić kolejne torsję i odwróciłam się.
Wyczułam stopą coś zimnego. To był nóż, który mogłabym
przysiąc widziałam wbity w moje ciało. Podniosłam go delikatnie i
obejrzałam dokładnie. Wyglądał na stary, miała bardzo zdobny
trzonek i srebrne ostrze. Przypominał jeden z tych, które widuje się
w filmach przy rytuałach. Przypominając sobie o czymś, wolną ręką
dotknęłam boku swojej sukienki. Zawsze gdy zakładałam sukienkę, lub jakikolwiek strój bez kieszeni, wkładałam telefon pod boczny
pasek stanika. Była to dobra i bezpieczna skrytka.
Z
ulgą wyjęłam go i trzęsącymi się palcami wybrałam numer taty.
Ten na który kazał mi dzwonić, ten który zawsze miał być dla
mnie dostępny.
- Dalej,
dalej - powtarzałam, przykładając telefon do ucha.
- Tu
Jhon Winchester, nie mogę odebrać, jeśli to pilne zadzwoń do
mojego syna Deana: 785-555-0179, on Ci pomoże -
usłyszałam i momentalnie gula w moim gardle się powiększyła.
Coraz bardziej zdenerwowana wybrałam numer Deana. Zapewne są razem,
jeżeli nie tata, to Dean na pewno odbierze.
- Proszę,
proszę – płakałam, czekając na połączenie
- Tu
Dean Winchester jeśli to nagły wypadek zostaw wiadomość, oddzwonię - nie mogłam wydusić z siebie słowa, płacząc opadłam
na kolana. Nie poradzę sobie sama, nie wiem co mam robić. Co w
ogóle robi się w takiej sytuacji? Czy ktokolwiek kiedyś był w
takiej sytuacji? Wątpię by codziennie Twój chłopak okazywał
się być demonem, który chcę cię zabić. Popadłam w panikę. Mimo
,że nie chciałam mieszać w to Sama, wiedział on więcej na ten
temat ode mnie. Wybrałam jego numer, tracąc już jakąkolwiek
nadzieję. Nie mogłam się uspokoić, z każdym kolejnym sygnałem
popadałam w coraz większy lament.
- Emma? -
usłyszałam pod drugiej stronie i miałam ochotę zacząć krzyczeć
ze szczęścia, tak jakbym widziała go przed sobą
- Sssam.. -
wyjąkałam próbując opanować swój głos.
- Emma
co się stało? - jego ton się zmienił, usłyszałam jak się
podnosi. Złapałam oddech i wydusiłam z siebie jednym tchem
- Robb
próbował mnie zabić - całkowicie zapomniałam ,że Sam nie wie kim
Robb jest ,ale nie myślałam o tym wtedy byłam zbyt zdenerwowana.
- Co?
Kim jest Robb?... EMM.GDZIE.JESTEŚ? - dodał już powoli, wręcz
robiąc diametralne przerwy.
- Nna
polu... jakimś wzgórzu.. gdzieś za szkołą - szepnęłam
rozglądając się - Jego oczy były czarne - dodałam krzykiem, całkowicie tracąc nad sobą panowanie.
- Emm
musisz się uspokoić, gdzie on teraz jest? Czy jest z tobą? -
zapytał, a ja usłyszałam w tle głos Deana
- On....on
jest .. on nie żyję - wyszeptałam odzyskując w jakimś stopniu
trzeźwość umysłu, przymknęłam powieki by opanować ciało.
Zaczęło mnie coś trapić - Sam, czy Dean jest z tobą? - to było
wręcz absurdalne. Skąd Dean miał się wziąć w Stanford?
-Tak
Emm, jest tutaj. Posłuchaj mnie bardzo uważnie, wróć do szkoły, i
zostań tam, rozumiesz? Przyjedziemy jak najszybciej ,obiecuję. -
słysząc troskę w jego głosie moje ciało się rozluźniło,
pokiwałam najpierw głową zanim odszepnęłam do słuchawki - Tak
rozumiem, pośpieszcie się.
Słyszą
ciche pikanie, odsunęłam powoli telefon od ucha i pustym wzrokiem
wpatrywałam się w obraz przede mną. Musiałam szybko coś wymyślić, wiem to, ale nagle ogarnęła mnie nie moc. Mogłabym tak stać i
umrzeć nic nie czując. Czas stanął, a moją głowę ogarnęła
pustka. Nie miałam siły, nie miałam motywacji, nie miałam nic co
zmusiło by mnie by cokolwiek zrobić. A jednak moja ręka mimowolnie
się uniosła i ujrzałam nóż w swojej dłoni. Odbijające się od
niego światło dzięki krwi miało piękny rubinowy kolor.
Spojrzałam na leżące przede mną zwłoki, później na sygnet i
wtedy coś do mnie dotarło. Było to niczym wiązka nadziei w
starciu z ciemnością w moim sercu, która oświetliła mi jakiś
punkt, cel.
- ”Demon
to tak naprawdę czarna kupa dymu która opętuje człowieka bez jego
zgody”- słowa Deana, który w dzieciństwie opowiadał mi swoje
przygody, przyszły niespodziewanie. I tak samo jak opuściły mnie
wszelkie siły by dalej żyć, tak nagle pojawiło się coś by jednak
się nie poddawać.
Musiałam
się dowiedzieć czemu właśnie ja? Czemu demonom zależało by mnie
zabić? Czy to z powodu mojej rodziny? A może ma to związek z moją
mamą? Jakoby ten powód nie był, wiedziałam ,że muszę poznać
prawdę tak samo, jak muszę się dowiedzieć czemu jeszcze żyję. I co wydarzyło się wczorajszego wieczora.
Zacisnęłam
mocniej obie dłonie i ruszyłam w kierunku torby Robba. Znalazłam
tam jego bluzę, którą szybko na siebie zarzuciłam. Łapiąc
powietrze ustami, by nie wdychać jego zapachu. Złapałam za
zakrwawiony koc i wepchnęłam go do torby. Spojrzałam w pośpiechu
na zwłoki, musiałam je ukryć. Ostatnim razem gdy zaginął
student, szukało go pół szkoły. Do tej pory zapewne już
zgłoszono nasze zaginięcie, chyba że ten potwór zaplanował
wszystko i załatwił nam przepustki.
Po
przykryciu go gałęziami, oraz po obmyciu widocznych spod bluzy
części ciała pokrytych krwią ,złapałam za swoje buty i ruszyłam
biegiem w stronę szkoły. Miałam zamiar wrzucić jego ciało do
rzeki, ale byłam pewna ,że moi bracia będą chcieli mu się
przyjrzeć. Być może oni będą wiedzieć co się stało. Przed
szkołą rozejrzałam się dokładnie, czy nikt mnie nie widzi i
przeszłam pod siatką. Dziedziniec szkoły wyglądał zwyczajnie,
był opustoszały jak to zwykle o tej porze. Wszyscy byli na
zajęciach, w pokojach, lub innych miejscach. Jedynie niewielkie
grupki osób gnieździły się na ławkach. Przechodząc jak najdalej
od nich, wślizgnęłam się do swojego akademika. Biegłam jak
najszybciej umiałam, byle by tylko nikt mnie nie zaczepił.
Wpadłam
do pokoju zatrzaskując i zaryglowując za sobą drzwi. Molly nie
było, zapewne uznała ,że tą noc spędziłam z Robbem. Złapałam
za jakieś ubrania i czym prędzej wpadłam pod prysznic. Gdy byłam
już przebrana i czysta ,wrzuciłam zakrwawione ubrania do torby, w
której już był upchnięty koc. Zaczęłam pośpiesznie się
pakować ,wrzucając wszystko na oślep do walizki. Nie miałam
zamiaru tu zostawać.
Chodząc
w kółko po pokoju miałam nadzieję ,że Molly nie wróci tu przed
przyjazdem moich braci, nie chciałam się jej tłumaczyć, ani
stawiać jej w niezręcznej sytuacji. Zostawiłam jej na poduszce
krótki list, w którym w skrócie wytłumaczyłam ,że musiałam
nagle wyjechać. Wymyśliłam śmierć jakiegoś wujka, bowiem Molly
nie wiedziała czym zajmuję się moja rodzina i nie miała się
dowiedzieć. To była zasada numer jeden mojej rodziny, robimy co
robimy i utrzymujemy to w tajemnicy. I choć sama nie byłam łowcą, to moja rodzina była i musiałam ich chronić za wszelką cenę, tak
jak oni teraz ochronią mnie.
***
Przyjechali
po kilku godzinach, tuż przed końcem zajęć Molly. Wiedziałam ,że
musieli jechać naprawdę szybko, tak więc nie miałam żadnych
pretensji. Chciałam jedynie przestać być w tym wszystkim sama.
Oprócz Deana i Sama, przyjechał także Bobby. Brakowało taty, ale
nie przejmowałam się tym na tą chwilę. Najpierw ujrzałam ich w
oknie, po chwili usłyszałam charakterystyczne pukanie, które
pamiętałam z czasów gdy czekałam na ich powrót w motelowym
pokoju. To był nasz sygnał. W pośpiechu odsunęłam krzesło spod
klamki, otworzyłam zamek i uchyliłam drzwi. Widząc przed sobą
zaniepokojoną twarz Deana, rzuciłam mu się w objęcia
- Ciii..
już dobrze - jego silne ramiona objęły mnie, a dłonie delikatnie
masowały po plecach. Po chwili puściłam go i tak samo objęłam
Sama, a na koniec Bobbiego. Bez słowa zabrali moje bagaże i wspólnie
wyszliśmy na dzieciniec.
- Dasz
radę nas tam zaprowadzić? - spojrzałam na Sama kiwając twierdząco
głową. Dean załadował moje rzeczy do impali i wspólnie
ruszyliśmy za teren szkoły.
Nie
pamiętam jak pokonałam tą drogę, ale nagle zauważyłam Te drzewo
i Tą stertę gałęzi.
-To
tam - wskazałam palcem, sama się zatrzymując. Sam delikatnie
poklepał mnie po plecach wymijając mnie.
- Zostań
tutaj - szepnął, a ja nie miałam zamiaru protestować.
Stojąc
sama pod wzgórzem, przyglądałam się jak oglądają dokładnie
ciało. Jak gestami analizują sytuacje. Jak Dean widząc ilość
krwi na trawie klnie pod nosem. Jednak najgorsze było zagubienie na
ich twarzach. Nie mieli pojęcia co się tam stało, jakim cudem on
spłonął, jak ja to przeżyłam. I choć w mojej opowieści
ominęłam część o tym jak mnie dźgnął, to mimo wszystko nie
powinnam była przeżyć. Nie miałam szans. Bobby ściągnął z
głowy swoją znoszoną czapkę i przyłożył dłoń do ust. Mimo
swojego wieku i największego z nas doświadczenia, był tak samo
bezradny jak my. Dean spojrzał w moją stronę, a ja poczułam jak po
moim policzku spływa łza. Nie! Nie pozwolę by śmierć, a raczej
zabójstwo Robba uszła tym czarnookim suk**synom bez kary. Zapłacą
za to. Zapłacą za to życiem. Ale co jeśli.. co jeśli Robb nigdy
nie był sobą? Co jeśli to od początku był ich plan? Świat przed
moimi oczami zawirował, ostatnie co zauważyłam to Sam łapiący
mnie przed upadkiem i krzyk Deana ,że zabije ich wszystkich
- Gdzie
jest tata? - szepnęłam ale nie doczekałam się odpowiedzi. Świat
stawał się coraz ciemniejszy i zanikał, a wraz z nim twarz Sama
wyrażająca jedynie ból i ...strach.
______________________
Będę na razie dodawać rozdziały mimo ,że nikt tego nie czyta, dla siebie samej. Mam wenę piszę. Ale nie wiem jak długo to potrwa, jestem tylko człowiekiem potrzebuję motywacji xD jak ktoś to czyta niech da o sobie znać
Jeśli ktoś cciałby zacząć to czytać a nie oglądał nigdy SPN to niech da znać wtedy będę po prostu bardziej przytaczała to co widzowie spn już wiedzą i mogę to pomijać.
witaj, moja droga :) bardzo chętnie będę czytać to opowiadanie. Też uwielbiam spn, prowadzę kilka fanficów a także dodaję postać Dean'a do różnych opowiadań, oczywiście o innej tematyce :) Dowiedziałam się o Twoim opowiadanie z YT, mój nick to Mrsadziak i subskrybuję Cię :) Prosiłabym o powiadomienia i jeśli chciałabyś poznać coś mojego, także pisz ;p Nie będę tutaj spamować :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo to wieeeele dla mnie znaczy. Na pewno z wielką chęcią przeczytam twoje opka :)
UsuńMasz super blog,też dowiedziałam się o nim z youtube, Czekam na kolejne rozdziały !
OdpowiedzUsuń