son

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 1

*Wszystko zaczyna się wraz z sezonem 2, gdy umiera Jhon, a Dean i Sam przebywają u Bobbiego.*





„Nazywam się Emma Mary Winchester ,mam 22 lata. Drugie imię otrzymałam po mamie, która zmarła gdy miałam niespełna pół roku. Oprócz taty Jhona, mam także dwóch braci: Deana i Sama. Pierwszy jest starszy ode mnie o 4 lata ,drugi jest moim bratem bliźniakiem. Dean i tata są... łowcami. I to nie takimi zwyczajnymi, są łowcami potworów. Wiem jak to brzmi, ale to prawda. To jest jeden z powodów dla których postanowiłam zacząć pisać pamiętnik. Trudno jest żyć wśród ludzi którzy nie mają pojęcia na jakim świecie żyją. A tak właśnie jest. Ukrywanie tego co może czaić się w ciemnościach jest męczące, krótko mówiąc można zwariować.
Może czułabym się inaczej gdybym podróżowała z tatą i Deanem, albo przynajmniej studiowała tam gdzie Sam. Tata postanowił ,że powinnam trzymać się z daleka od tego wszystkiego. Od śmierci mamy pochłonęła go obsesja by ścigać potwora, który ją zabił, to go zniszczyło. Zaczął szkolić Deana, a później Sama. Uczył ich strzelać, walczyć ,co czym  i jak się zabija. Mój trening kończył się na podstawowej samoobronie, plus kilka dodatkowych lekcji posługiwania się nożem od Deana. Oczywiście te drugie odbywały się w tajemnicy. Gdy podrośliśmy, tata zaczął zabierać moich braci ze sobą ,zaś ja miałam rozkaz pozostać w motelowym pokoju do ich powrotu. Moja wiedza na temat potworów i tego jak się z nimi walczy, ma swoje źródło jedynie z opowieści moich braci, i książek które czytałam po kryjomu.
Któregoś dnia, Sam w końcu się sprzeciwił życiu w ten sposób i wybrał normalność. Widziałam jak trudno było tacie na to przystać, ale w końcu się zgodził. Miałam odejść razem z bratem, z tą różnicą ,że tak jak na studia Sama tacie było trudno przystać, tak na moje musiał mnie wysłać siłą. Nie chciałam ich opuszczać ,nie chciałam zostać sama. A tak właśnie się stało.
Sam dostał się na prawo w Stanford. Moim marzeniem była sztuka, udało mi się dostać na ten kierunek w Yale. Dean i tata zajęli się polowaniem w dwójkę. Odwiedzali mnie z dwa razy do roku, na moje urodziny, i w wakacje. Ale robili to coraz rzadziej, a rok temu całkiem przestali. Najrzadziej widuję się z Samem. Ostatni raz był u mnie dwa lata temu.
Jednak nie jestem aż tak samotna. Mam niesamowitą i nie powtarzalną współlokatorkę, a zarazem moją najlepszą przyjaciółkę- Molly, oraz najbardziej troskliwego, i opiekuńczego chłopaka na tej planecie- Robba. Są oni moją podporą i nadzieją ,że być może naprawdę mam szansę na normalne życie. Nie pomagają jednak w tym skandale, w które pakuje się moja rodzina. Jakiś czas temu w wiadomościach i gazetach widniało zdjęcie Deana poszukiwanego za morderstwo z najwyższym okrucieństwem. Gdy zadzwoniłam by o to zapytać, odpowiedział jedynie ,że to sprawka zmiennokształtnego. Taaak, mi to może wystarczy, ale co miałam mówić innym, którzy omijali mnie na korytarzu szepcząc, lub pytając wprost czy mam coś z nim wspólnego. Nie wiem ja...”- urwałam zdanie w połowie, gdy na stronę od pamiętnika padł cień. Podniosłam powoli głowę, i ujrzałam wkurzoną minę profesora Robertsa, który niecierpliwie tupał nogą
- Panno Winchester miałem szczerą nadzieję ,że zapisuję Panienka z takim zapałem notatki z wykładu, ale ten skończył się piętnaście minut temu, a panna ciągle ślęczy nad tym zeszytem - dodał uważnie lustrując moją twarz. Rozejrzałam się w pośpiechu z szeroko otwartą buzią. Jak mogłam to przeoczyć?
- Prze..praszam - wyjąkałam siląc się na uśmiech - Byłam tam pochłonięta tym..- spojrzałam ukradkiem na tablicę - ...wpływem sytuacji społecznej w średniowieczu na rozwój sztuki ,że musiałam zapisać swoje spostrzeżenia - wydukałam w myślach powtarzając sobie ,że muszę o tym poczytać. Na koniec znowu spojrzałam na profesora śląc mu najsłodszy, i najniewinniejszy z moich uśmiechów. Jego kąciki ust delikatnie drgnęły, i odszedł wydając pomruk zdziwienia. Odetchnęłam z ulgą czym prędzej wychodząc z sali. Zerknęłam na zegarek. Kurdę, była już 16 , na pewno spóźnię się na randkę niespodziankę z Robbem. Umawialiśmy się na nią co tydzień, wybierając na zmianę miejsce spotkania, i pozostawiając je w tajemnicy aż do samej randki. Miałam się z nim spotkać przy zachodniej granicy kampusu. Samo dojście tam zajmowało z 15 minut a jeszcze musiałam się przebrać. Przeciskając się przez ludzi pobiegłam w stronę swojego akademika.
Gdy wbiegłam do pokoju czekała tam na mnie Molly, ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma.
- I jak ty niby chcesz zdążyć? Miałaś urwać się z ostatniej godziny wykładu, a zamiast tego przychodzisz na ostatnią chwilę wyglądając jak po spotkaniu z huraganem. - złapałam oddech, i delikatnie się do niej uśmiechnęłam. Nie odpowiadając wyminęłam ją ,złapałam za sukienkę wiszącą na mojej szafie, i weszłam do łazienki. Dzisiejsza randka była specjalna, to nasza pierwsza rocznica. A w moim przypadku to naprawdę prawdziwy sukces. W swoim krótkim życiu miałam zadziwiająco wielu adoratorów, ale z żadnym nie chodziłam aż tak długo. Większość z nich odchodziła już po pierwszej randce. Nieeee, to nie ze mną było coś nie tak, ale z nimi. Tak przynajmniej twierdził mój starszy brat Dean. Każdego kandydata sprawdzał indywidualnie, dając mu do picia wodę święconą, częstując ciastem z srebrnymi sztućcami. Zazwyczaj nie był jednak tak delikatny, zdarzało się ,że bez uprzedzenia chlapał mojej randce w twarz wodą. Tak więc byłam skazana na porażki. Jednak Robba, Dean nigdy nie poznał, dzięki czemu miałam okazję sama go ocenić, i poznać. I udało się, to ten jedyny. Kocham go.
Poprawiłam dłonią bladoróżową sukienkę z koronkową górą. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jedynie lekko je prostując. Gdy skręciłam za ostatni w tej części kampusu budynek, ujrzałam go z małym bukiecikiem białych róż. Uśmiechnęłam się mimowolnie, i podbiegłam do niego zarzucając mu ręce na szyję.
- Hej - szepnął do mnie, nie odsuwając swojej twarzy od mojej. Stykając się nosami trwaliśmy tak chwilę, aż przypomniał sobie o bukieciku - To dla ciebie.
- Dziękuje - odszepnęłam biorąc go pod rękę. - Zdradzisz mi gdzie idziemy?
- To niespodzianka - odpowiedział tajemniczo, unosząc urwaną siatkę. Przeszłam pod nią żałując ,że nie założyłam wygodniejszych butów. Przed nami widniało szczere pole.
- Będzie ci wygodniej jak je zdejmiesz - wskazał na moje buty czytając mi w myślach. Zrobiłam to, a wtedy on przyśpieszył kroku.
Zanim doszliśmy na miejsce całkowicie straciłam z oczu uczelnie, zaś słońce powoli zmierzało na zachód. Moje nogi zaś wołały o odpoczynek.
- Strasznie daleko - jęknęłam obolała, i trochę zdezorientowana
- Chciałem by miejsce było magiczne - mruknął, obejmując mnie - W końcu to szczególna okazja - dodał wyciągając z zawieszonej na ramieniu torby koc. Musiałam przyznać ,że miejsce było naprawdę ładne, wręcz romantyczne. Staliśmy na wzgórzu pod wielkim, i zapewne bardzo starym dębem, zaś w dole słychać było rzekę. Usiadłam powoli na koc, wydając odgłos zadowolenia ,że w końcu mogłam odpocząć. Robb usiadł obok mnie, chwycił w ręce moje stopy, i zaczął je masować. Przymknęłam oczy rozkoszując się tą przyjemną chwilą. Jego ręce zaczęły zmierzać coraz wyżej, aż poczułam ciepły dotyk jego szorstkich dłoni na swoich udach. Otworzyłam powoli oczy, a on nie odrywając ode mnie wzroku powoli przysunął się składając na moich ustach delikatny pocałunek. Położył mnie delikatnie i opierając się na dłoniach zawisł nade mną.
- Zamknij oczy - szepnął mi do ucha, a ja od razu wykonałam tą prośbę. Wtedy odsunął się ode mnie gwałtownie, i nim zdążyłam podnieść powieki poczułam ostry ból w okolicach brzucha. Otworzyłam gwałtownie oczy, próbując się podnieść. Ale usiadł na mnie uniemożliwiając mi to. Najpierw ujrzałam długi nóż wbity w moje brzucho, a gdy podniosłam głowę mój wzrok padł na jego oczy. Były całkowicie czarne jak u demonów o których opowiadał mi Dean. Zaczęłam krzyczeć, ale mój głos słabł. Robb, lub czymkolwiek on był, wyciągnął ostrze i zamierzył się po raz kolejny

- Pozdrów tatę - usłyszałam jeszcze, zanim moje powieki przymknęły się, a zmysły odpłynęły.  




3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, jak tylko znajdę więcej czasu to wpadnę przeczytać jeszcze. Wg doskonały pomysł na bloga, będe obserwować. Mam nadzieję że Cass też się pojawi <3
    Życzę weny, pomysłów, czasu, dobrego tygodnia, długich wakacji :*

    battle-of-destiny-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ,że wpadłaś. Z mojej strony mogę obiecać ,że Cas się pojawi :) może nie od razu ale na pewno się pojawi.

      Usuń