*Wszystko zaczyna się wraz z sezonem 2, gdy umiera Jhon, a Dean i Sam przebywają u Bobbiego.*
„Nazywam się Emma Mary Winchester
,mam 22 lata. Drugie imię otrzymałam po mamie, która zmarła gdy
miałam niespełna pół roku. Oprócz taty Jhona, mam także dwóch
braci: Deana i Sama. Pierwszy jest starszy ode mnie o 4 lata ,drugi
jest moim bratem bliźniakiem. Dean i tata są... łowcami. I to nie
takimi zwyczajnymi, są łowcami potworów. Wiem jak to brzmi, ale to
prawda. To jest jeden z powodów dla których postanowiłam zacząć
pisać pamiętnik. Trudno jest żyć wśród ludzi którzy nie mają
pojęcia na jakim świecie żyją. A tak właśnie jest. Ukrywanie
tego co może czaić się w ciemnościach jest męczące, krótko
mówiąc można zwariować.
Może czułabym się inaczej gdybym
podróżowała z tatą i Deanem, albo przynajmniej studiowała tam
gdzie Sam. Tata postanowił ,że powinnam trzymać się z daleka od
tego wszystkiego. Od śmierci mamy pochłonęła go obsesja by ścigać
potwora, który ją zabił, to go zniszczyło. Zaczął szkolić Deana, a później Sama. Uczył ich strzelać, walczyć ,co czym i jak się
zabija. Mój trening kończył się na podstawowej samoobronie, plus
kilka dodatkowych lekcji posługiwania się nożem od Deana.
Oczywiście te drugie odbywały się w tajemnicy. Gdy podrośliśmy, tata zaczął zabierać moich braci ze sobą ,zaś ja miałam rozkaz
pozostać w motelowym pokoju do ich powrotu. Moja wiedza na temat
potworów i tego jak się z nimi walczy, ma swoje źródło jedynie z
opowieści moich braci, i książek które czytałam po kryjomu.
Któregoś dnia, Sam w końcu się
sprzeciwił życiu w ten sposób i wybrał normalność. Widziałam
jak trudno było tacie na to przystać, ale w końcu się zgodził.
Miałam odejść razem z bratem, z tą różnicą ,że tak jak na
studia Sama tacie było trudno przystać, tak na moje musiał mnie
wysłać siłą. Nie chciałam ich opuszczać ,nie chciałam zostać
sama. A tak właśnie się stało.
Sam dostał się na prawo w Stanford. Moim marzeniem była sztuka, udało mi się dostać na ten kierunek w
Yale. Dean i tata zajęli się polowaniem w dwójkę. Odwiedzali mnie
z dwa razy do roku, na moje urodziny, i w wakacje. Ale robili to coraz
rzadziej, a rok temu całkiem przestali. Najrzadziej widuję się z
Samem. Ostatni raz był u mnie dwa lata temu.
Jednak nie jestem aż tak samotna. Mam
niesamowitą i nie powtarzalną współlokatorkę, a zarazem moją
najlepszą przyjaciółkę- Molly, oraz najbardziej troskliwego, i
opiekuńczego chłopaka na tej planecie- Robba. Są oni moją
podporą i nadzieją ,że być może naprawdę mam szansę na
normalne życie. Nie pomagają jednak w tym skandale, w które pakuje
się moja rodzina. Jakiś czas temu w wiadomościach i gazetach
widniało zdjęcie Deana poszukiwanego za morderstwo z najwyższym
okrucieństwem. Gdy zadzwoniłam by o to zapytać, odpowiedział
jedynie ,że to sprawka zmiennokształtnego. Taaak, mi to może
wystarczy, ale co miałam mówić innym, którzy omijali mnie na
korytarzu szepcząc, lub pytając wprost czy mam coś z nim wspólnego.
Nie wiem ja...”- urwałam zdanie w połowie, gdy na stronę od
pamiętnika padł cień. Podniosłam powoli głowę, i ujrzałam
wkurzoną minę profesora Robertsa, który niecierpliwie tupał nogą
- Panno Winchester miałem szczerą
nadzieję ,że zapisuję Panienka z takim zapałem notatki z wykładu, ale ten skończył się piętnaście minut temu, a panna ciągle
ślęczy nad tym zeszytem - dodał uważnie lustrując moją twarz.
Rozejrzałam się w pośpiechu z szeroko otwartą buzią. Jak mogłam
to przeoczyć?
- Prze..praszam - wyjąkałam siląc się
na uśmiech - Byłam tam pochłonięta tym..- spojrzałam ukradkiem na
tablicę - ...wpływem sytuacji społecznej w średniowieczu na rozwój
sztuki ,że musiałam zapisać swoje spostrzeżenia - wydukałam w
myślach powtarzając sobie ,że muszę o tym poczytać. Na koniec
znowu spojrzałam na profesora śląc mu najsłodszy, i
najniewinniejszy z moich uśmiechów. Jego kąciki ust delikatnie
drgnęły, i odszedł wydając pomruk zdziwienia. Odetchnęłam z ulgą
czym prędzej wychodząc z sali. Zerknęłam na zegarek. Kurdę, była
już 16 , na pewno spóźnię się na randkę niespodziankę z
Robbem. Umawialiśmy się na nią co tydzień, wybierając na zmianę
miejsce spotkania, i pozostawiając je w tajemnicy aż do samej
randki. Miałam się z nim spotkać przy zachodniej granicy kampusu.
Samo dojście tam zajmowało z 15 minut a jeszcze musiałam się
przebrać. Przeciskając się przez ludzi pobiegłam w stronę
swojego akademika.
Gdy wbiegłam do pokoju czekała tam na
mnie Molly, ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma.
- I jak ty niby chcesz zdążyć? Miałaś
urwać się z ostatniej godziny wykładu, a zamiast tego przychodzisz
na ostatnią chwilę wyglądając jak po spotkaniu z huraganem.
- złapałam oddech, i delikatnie się do niej uśmiechnęłam. Nie
odpowiadając wyminęłam ją ,złapałam za sukienkę wiszącą na
mojej szafie, i weszłam do łazienki. Dzisiejsza randka była
specjalna, to nasza pierwsza rocznica. A w moim przypadku to naprawdę
prawdziwy sukces. W swoim krótkim życiu miałam zadziwiająco wielu
adoratorów, ale z żadnym nie chodziłam aż tak długo. Większość
z nich odchodziła już po pierwszej randce. Nieeee, to nie ze mną
było coś nie tak, ale z nimi. Tak przynajmniej twierdził mój
starszy brat Dean. Każdego kandydata sprawdzał indywidualnie, dając
mu do picia wodę święconą, częstując ciastem z srebrnymi
sztućcami. Zazwyczaj nie był jednak tak delikatny, zdarzało się
,że bez uprzedzenia chlapał mojej randce w twarz wodą. Tak więc
byłam skazana na porażki. Jednak Robba, Dean nigdy nie poznał,
dzięki czemu miałam okazję sama go ocenić, i poznać. I udało
się, to ten jedyny. Kocham go.
Poprawiłam dłonią bladoróżową
sukienkę z koronkową górą. Włosy zostawiłam rozpuszczone,
jedynie lekko je prostując. Gdy skręciłam za ostatni w tej części
kampusu budynek, ujrzałam go z małym bukiecikiem białych róż.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, i podbiegłam do niego zarzucając mu
ręce na szyję.
- Hej - szepnął do mnie, nie odsuwając
swojej twarzy od mojej. Stykając się nosami trwaliśmy tak chwilę, aż przypomniał sobie o bukieciku - To dla ciebie.
- Dziękuje - odszepnęłam biorąc go
pod rękę. - Zdradzisz mi gdzie idziemy?
- To niespodzianka - odpowiedział
tajemniczo, unosząc urwaną siatkę. Przeszłam pod nią żałując
,że nie założyłam wygodniejszych butów. Przed nami widniało
szczere pole.
- Będzie ci wygodniej jak je zdejmiesz -
wskazał na moje buty czytając mi w myślach. Zrobiłam to, a wtedy
on przyśpieszył kroku.
Zanim doszliśmy na miejsce całkowicie
straciłam z oczu uczelnie, zaś słońce powoli zmierzało na zachód.
Moje nogi zaś wołały o odpoczynek.
- Strasznie daleko - jęknęłam obolała, i trochę zdezorientowana
- Chciałem by miejsce było magiczne -
mruknął, obejmując mnie - W końcu to szczególna okazja - dodał
wyciągając z zawieszonej na ramieniu torby koc. Musiałam przyznać
,że miejsce było naprawdę ładne, wręcz romantyczne. Staliśmy na
wzgórzu pod wielkim, i zapewne bardzo starym dębem, zaś w dole
słychać było rzekę. Usiadłam powoli na koc, wydając odgłos
zadowolenia ,że w końcu mogłam odpocząć. Robb usiadł obok mnie,
chwycił w ręce moje stopy, i zaczął je masować. Przymknęłam
oczy rozkoszując się tą przyjemną chwilą. Jego ręce zaczęły
zmierzać coraz wyżej, aż poczułam ciepły dotyk jego szorstkich
dłoni na swoich udach. Otworzyłam powoli oczy, a on nie odrywając
ode mnie wzroku powoli przysunął się składając na moich ustach
delikatny pocałunek. Położył mnie delikatnie i opierając się na
dłoniach zawisł nade mną.
- Zamknij oczy - szepnął mi do ucha, a
ja od razu wykonałam tą prośbę. Wtedy odsunął się ode mnie
gwałtownie, i nim zdążyłam podnieść powieki poczułam ostry ból
w okolicach brzucha. Otworzyłam gwałtownie oczy, próbując się
podnieść. Ale usiadł na mnie uniemożliwiając mi to. Najpierw
ujrzałam długi nóż wbity w moje brzucho, a gdy podniosłam głowę
mój wzrok padł na jego oczy. Były całkowicie czarne jak u demonów
o których opowiadał mi Dean. Zaczęłam krzyczeć, ale mój głos
słabł. Robb, lub czymkolwiek on był, wyciągnął ostrze i
zamierzył się po raz kolejny
- Pozdrów tatę - usłyszałam jeszcze, zanim moje powieki przymknęły się, a zmysły odpłynęły.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietne, jak tylko znajdę więcej czasu to wpadnę przeczytać jeszcze. Wg doskonały pomysł na bloga, będe obserwować. Mam nadzieję że Cass też się pojawi <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, pomysłów, czasu, dobrego tygodnia, długich wakacji :*
battle-of-destiny-tvd.blogspot.com
Dziękuje ,że wpadłaś. Z mojej strony mogę obiecać ,że Cas się pojawi :) może nie od razu ale na pewno się pojawi.
Usuń