Stałam
pośrodku drogi wciąż czując jak moim ciałem wzdrygają dreszcze
spowodowane płaczem. Obejrzałam się za siebie, musiałam przejść
już kilka mil. Za mną znajdowała się jedynie droga i pola.
Pociągnęłam nosem starając się jak najszybciej uspokoić. W
takim stanie nie złapie żadnej okazji. Nic jednak nie pomagało, w
mojej głowie wciąż rozbrzmiewały słowa Deana ,tak okrutne i
zimne. Po raz kolejny poczułam falę bólu która wypalała mnie od
środka. Choć był to ból psychiczny to jednak jego siła sprawiała
,że odczuwałam go także fizycznie. Zgięłam się w pół pod falą
mdłości, z trudem łapiąc oddech. Wtedy usłyszałam za sobą
klakson i jakiś samochód zatrzymał się obok mnie. W środku
siedziała jakaś staruszka
-Wszystko
w porządku dziecino? -zapytała z troską wychylając się w moją
stronę
-Taak,
czy mogłaby mnie pani podwieźć?- zapytałam łkającym głosem co
rusz pociągając nosem
-Oczywiście
skarbie, a gdzie się wybierasz?
-Jak
najdalej stąd
4
godziny wcześniej
Nacisnęłam
czerwony przycisk na pilocie sprawiając ,że w pomieszczeniu zapadła
grobowa cisza. Wszyscy byliśmy w szoku po tym co właśnie
usłyszeliśmy. Agent Hendrickson, Nancy i reszta byli martwi. Żadne
z nas nie wierzyło w wybuch gazu co potęgowało nasze wyrzuty
sumienia. Spojrzałam na Deana, go ta wiadomość przybiła
najbardziej, chciał ratować wszystkich nie zgadzając się na
poświęcenie ani mnie ani Nancy a teraz okazuję się ,że mimo jego
starań zginęło mnóstwo osób. Nie chciałam by się zamartwiał,
żeby się obwiniał. To nie była jego wina, jak można winić kogoś
za to ,że jest dobry, że chcę ratować niewinnych ludzi.
-Pójdę
kupić coś do jedzenia na drogę, gdzie teraz jedziemy?- szepnęłam
nie mogąc znieść tej ciszy. Nim jednak zdążyłam wstać, Dean
podniósł głowę odzywając się niespodziewanie.
-Wracasz
do Bobbiego- odwróciłam się gwałtownie otwierając usta ze
zdziwienia
-Co?
..ale, przecież obiecaliście!- krzyknęłam z wyrzutem szukając
wsparcia w Samie. Ten jednak podszedł bliżej Deana dając jasno do
zrozumienia po czyjej stronie jest w tej sprawie.
-Dean
ma rację, mamy szczęście ,że demony nie zainteresowały się
dzisiaj i tobą. Znalazłaś się w niebezpieczeństwie od razu po
tym jak zabraliśmy cię od Bobbiego, u niego przynajmniej byłaś
bezpieczna. -prychnęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej. W
tej chwili liczyło się dla mnie byleby tylko zostać z nimi, nie
chciałam wracać do bezpiecznej klatki.
-Skąd
ta pewność ,że u niego będę bezpieczniejsza niż z wami?-
syknęłam stając pewnie na przeciwko nich
-Boby
nie pozwoli by cokolwiek złego ci się stało w dodatku u niego
będziesz z dala od wszystkiego co nadprzyrodzone- dodał Sam pewny
swoich racji
-Taaak
pewnie, tak samo jak wtedy gdy zabrał mnie na polowanie- ugryzłam
się w język gdy tylko uświadomiłam sobie ,że wypowiedziałam te
słowa na głos. Było jednak za późno. Dean wstał gniewnie
zaciskając szczękę.
-CO
BOBBY ZROBIŁ?- zapytał cicho jednak jego ostry ton przyprawił mnie
o dreszcze
-Bobby
zabrał cię na polowanie, i żadne z was nie pomyślało ,żeby nam
o tym powiedzieć?- dodał Sam podchodząc bliżej
-To
nie jego wina, zmusiłam go by mnie zabrał, a nie powiedzieliśmy
Wam bo nie było kiedy. Wróciliśmy dzień przed waszym przyjazdem,
w dodatku wiedzieliśmy jak zareagujecie- cofnęłam się niepewnie o
krok
-zmusiłaś
go...?- zaczął Sam jednak Dean przerwał mu także robiąc krok do
przodu
-Chwila!!
Więc ta rana na ręce, była efektem tego polowania?!- zauważyłam
jak żyłka na jego szyi naciąga się
-Tak-
wyszeptałam niepewnie- były pewne komplikacje ale...-nagle
wyprostowałam się zdając sobie sprawę ,że muszę zacząć bronić
swoich racji- nie będę przepraszać za to co zrobiłam, cieszę się
,że Bobby zabrał mnie że sobą i ciesze się ,że ten przeklęty
duch rzucił mną o ten stolik!- zaczęłam wykrzykiwać słowa coraz
głośniej ale głos Deana okazał się donośniejszy
-Cieszysz
się?! Czy ty całkowicie straciłaś rozum?! Co jest z tobą nie
tak?!- krzyknął ciężko łapiąc oddech
-Chcę
być łowcą- odpowiedziałam dumnie, spokojnym głosem, patrząc mu
prosto w oczy. Jego nerwowy śmiech mnie zaskoczył. Byłam pewna ,że
zacznie krzyczeć ten jednak odwrócił się do mnie bokiem i
pocierając dłonią brodę zaczął się najnormalniej w świecie
śmiać. Sam spojrzał na niego następnie na mnie
-Em
jak możesz chcieć zostać łowcą? Nie wiesz...- zaczął powoli
mój bliźniak podchodząc do mnie z wyciągnięta w moją stronę
ręką
-Wiem!-
odsunęłam się- Zawsze traktowaliście mnie jak dziecko ale ja
dorosłam i wiem ile trzeba poświęcić zostając łowcą. Widziałam
i odczuwałam to każdego dnia gdy patrzyłam na tatę a później i
na Was, więc wiem! Tata został łowcą gdy demon zabił mamę, Ty
po tym jak demon zabił twoją dziewczynę. Tak wiem o tym. -
spojrzałam na Sama czując jak mój głos powoli zaczynał się
łamać, nie chciałam się rozpłakać więc kontynuowałam- ja też
dużo straciłam, ok? Myślałam tak jak tata ,że może będę miała
normalne życie. Kto wie, może skończyłabym studia, wyszła za mąż
,miała dzieci, zestarzała się i wreszcie umarła szczęśliwa. Być
może miała bym normalne życie, które mimo wszystko chciałam, ale
mam nowinę. NIE JESTEM NORMALNA! Jestem tak samo inna jak i Ty. Tak
samo jak i tobie zabito jedyną osobę dzięki której czułam się
normalna. Mężczyznę z którym widziałam swoje szczęśliwe happy
after, ale ON NIE ŻYJĘ!- wykrzyczałam przez łzy. Sam spojrzał na
mnie smutnym wzrokiem nie wiedząc co powiedzieć. W pokoju zapadła
cisza przerywana jedynie przez mój cichy szloch
-Rób
co chcesz- równocześnie z Samem spojrzeliśmy zdziwieni na Deana-
jeżeli tak bardzo chcesz zostać łowcą, proszę droga wolna- dodał
obojętnym tonem- chcesz dać się zabić, zmarnować wszystko to co
tata i my z Samem dla ciebie zrobiliśmy, proszę bardzo. Zrób to,
ale z dala od nas. Nie będę na to patrzył- spojrzał na mnie
lodowatym wzrokiem- skoro jesteś na tyle głupia by mimo tego jakie
życie mieliśmy przez to ,że tata był łowcą, mimo strat jakie
ponieśliśmy, chcesz się w to pakować. Proszę bardzo, zostać
sobie tą pieprzoną łowczynią, tam są drzwi- dodał ostrzej
odwracając się do mnie tyłem. Gwałtownym ruchem dłoni strąciłam
łzy płynące mi po policzkach
-Dean,
co ci odbiło?!- Sam odkręcił się w stronę brata, jednak nie
zwracałam na to uwagi. Podniosłam swoją torbę leżącą obok
łóżka
-Nie
Sam, Dean ma rację -mruknęłam bez żadnych emocji podchodząc do
drzwi- odkąd tata wywiózł mnie do szkoły z internatem i tam
pozostawił byłam zdana sama na siebie, tak jest i tym razem. Nie
potrzebuję Was by sobie poradzić. Sama o siebie zadbam- dodałam
głośniej by Dean mnie usłyszał po czym wyszłam z pokoju
trzaskając drzwiami. Nim się zorientowałam co robię, biegłam
przed siebie potykając się o własne nogi.
Dean
i Sam P.O.V.
Po
tym jak ich młodsza siostra opuściła motelowy pokój Sam podbiegł
do drzwi starając się ją zatrzymać
-Zostaw
ją, tak będzie lepiej- Dean złapał brata za ramię nie pozwalając
mu wyjść.
-Co
ci odbiło Dean?- Sam odwrócił się w jego stronę wpatrując się
w niego zdezorientowany i wściekły
-Tak
będzie lepiej- Dean usiadł na łóżku chowając twarz w dłonie
-Ona
sobie sama nie poradzi, tym bardziej jeżeli ma zamiar zacząć
polować- młodszy brat nie dawał za wygraną
-Naprawdę
sądzisz ,że ona zostanie łowczynią?- Dean prychnął unosząc
wzrok na brata- mimo tego jak wściekła na swoje życie jest teraz
nie uda jej się. Jak myślisz co się stanie gdy dojdzie do sytuacji
,że będzie musiała kogoś zabić? Opętana czy nie, ona nie
skrzywdzi nawet muchy.
-A
co jeśli naprawdę się zmieniła Dean? To nie jest już ta sama
mała dziewczynka która kazała odprawiać nam pogrzeb za każdym
razem gdy tata coś potrącił na drodze- usta jego brata wykrzywiły
się w delikatnym uśmiechu na wspomnienie tamtych sytuacji
-Nie,
nie jest. Zmieniła się. Jednak mimo wszystko Emma całe życie była
trzymana w złotej klatce. Najpierw przez tatę, ciągle zamykana w
motelowych pokojach, a następnie przez mury szkoły i nauczycieli.
Ona nigdy nie zaznała tak naprawdę wolności, rozczarowań.
Broniliśmy ją przed wszystkim i wszystkimi. Nigdy żaden z nas na
nią nawet nie krzyknął a co dopiero uderzył. Każdemu który
podniósł by na nią rękę obiecalibyśmy ją. Nauczyciele także
ją uwielbiani, była ich ulubienicą. W każdym kolejnym internacie
w którym tata ją zamykał otaczały ją zakazy i nakazy. Dopiero
teraz jest tak naprawdę wolna. Sądzisz ,że naprawdę po tym jak
zazna prawdziwego życia zmarnuję to na walkę z potworami?
-Czemu
więc kazałeś jej odejść, mogłaby się o tym wszystkim przekonać
będąc z nami. Nie zapominaj ,że polują na nią demony.
-W
większym niebezpieczeństwie jest będąc z nami, jesteśmy jak
magnez na demony. W dodatku Sam.... ja umieram. Nie zapominajmy ,że
obowiązuje mnie pakt i w końcu umrę. Nie chcę by była tego
świadkiem. Może to samolubne ale wolę by mnie nienawidziła i żyła
gdzieś tam niż była świadkiem mojej śmierci. By żyła później
że świadomością ,że kolejny członek jej rodziny został zabity
przez demony. Nie chcę by w końcu trafiła na ścieżkę z której
nie będzie powrotu. Tak będzie lepiej Sammy.
______________________________________
Jestem ciekawa ile osób to czyta, naprawdę. Mam wrażenie ,że piszę to dla siebie samej. Kolejny rozdział pojawi się tylko jedynie wtedy gdy pod tym rozdziałem pojawią się 3 komentarze. :) nie żebym Was szantażowała, po prostu potrzebuję dowodu ,że nie piszę tego dla samej siebie.
Witaj!
OdpowiedzUsuńZnalazłam twój blog, przeczytałam wszystkie rozdziały i komentuję. Strasznie podoba mi się pomysł na opowiadanie, jest oryginalny, no i na podstawie Supernatural, w którym ostatnio się zakochałam♥♥♥ Szybko i z lekkością się czyta, ale jest mnóstwo błędów, które zauważyłam.
Po pierwsze robisz strasznie dużo błędów interpunkcyjnych, może nie jestem mistrzem, ale niektóre strasznie rzucają się w oczy ( polecam stronę http://www.prosteprzecinki.pl, sama z niej korzystałam, naprawdę świetnie tłumaczą zasady interpunkcji)
Po drugie robisz masę błędów przy dialogach, czasami zaczynasz zdanie z małej litery i najczęściej występują one przy konwersacji. Nie kończysz zdania kropką (może to przeoczenie, ale ja to zauważyłam)
Po trzecie i najważniejsze sprawdzaj tekst, nie raz czy dwa, o wiele więcej.
"Każdemu który podniósł by na nią rękę obiecalibyśmy ją. Nauczyciele także ją uwielbiani, była ich ulubienicą."
Nie chcę się mądrzyć, ale chyba powinno być "obcięlibyśmy" i "uwielbiali".
Przepraszam, jeśli to w jakimś stopniu cię uraziło, uważam, że opowiadanie jest naprawdę super, a przez te błędy trochę to psuje cały efekt. Moja rada: sprawdzaj tekst więcej razy, a jeśli nie masz na to siły, załatw sobie betę ( polecam http://betowanie.blogspot.com)
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://klatwa-mroku.blogspot.com i http://lowczyni-nefilow.blogspot.com.
Hej ^^ Bardzo Ci dziękuje za ten komentarz. Wiem, że popełniam mnóstwo błędów, od podstawówki słyszałam ,że jestem zbyt chaotyczna w pisaniu. Dlatego jestem Ci wdzięczna za krytykę, postaram się do niej zastosować. Mam nadzieje ,że z czasem ilość błędów będzie maleć. :) i ,że przeklęty słownik nie będzie mi już zamieniał słów. Jeszcze raz wielkie dzięki za to ,że czytasz i za Twoje słowa. Pozdrawiam
UsuńLean
Hej, wpadłam dzisiaj, bo szukałam czegoś do zabicia czasu (wcale nie mam tony rzeczy do zaliczania w szkole) i podoba mi się! W polskiej blogosferze widuję mało blogów o moich ukochanych Winchesterach :) Mam nadzieję, że Dean jednak powie jej, że umiera. Pisz dalej, a ja może w wreszcie poprawię jednak te oceny ;)
OdpowiedzUsuńHey! Wybacz że nie jestem na bieżąco z twoim blogiem (nawet ze swoim nie jestem) ale poprawy i poprawy i nie mam czasu żeby dłużej na komputerze posiedzieć. Obiecuję że pod koniec czerwca sprężę się i nadrobię zaległości. A tymczasem pozdrawiam i zapraszam na Sabriela na moim blogu. :)
OdpowiedzUsuńhttp://hunting-more-important-than-love.blogspot.com/
[SO] Twoje zgłoszenie zostało nieprzyjęte. Dodaj SO do obserwowanych i daj znać w odpowiedzi do Twojego zgłoszenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://spis-opowiesci.blogspot.com/
Boże i te feelsy na koniec :C
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój styl pisania i oficjalnie wielbię twojego bloga ♥
Przeczytałam poprzednie rozdziały i muszę skomentować już teraz. Ten rozdział sprawił, że się popłakałam, na części o Deanie i Samie. My gasz, naprawdę ci to wyszło. Masz genialny pomysł na opowiadanie, Emma jest świetnie kreowana, no i Sam z Deanem są tacy, jacy powinni być. Mam nadzieję, że dalej pojawi się Castiel ♥
OdpowiedzUsuńPotrzebowałabyś bety, bo masz błędy, a wtedy blog byłby idealny.