son

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 6



Gdy ostatni raz siedziała na tylnym siedzeniu czarnej Impali była ledwo świadoma tego co się z nią dzieje. A wszystko przez nieudany zamach na jej życie. Zmęczona czekaniem na braci dotknęła zadrapań na tyle przedniego siedzenia które znajdowało się tuż przed nią. Uśmiechnęła się pod nosem przypominając sobie jak powstały. Połamała wtedy paznokcie ale złość która ją wtedy ogarnęła sprawiła ,że nie panowała nad sobą. To właśnie tamtego dnia tata wywiózł ją do jej pierwszej szkoły z internatem. I to dlaczego? Z powodu jej kłamstwa. Oparła ciężką od niewyspania głowę o okno. Dean i Sam tak jak obiecali nie zostawili jej, jednak mimo tego ,że jeździła teraz z nimi czuła się jak więzień. Wręcz jak za dawnych czasów. „Zostań w samochodzie”, „Zostań w pokoju”- ciągłe rozkazy i zakazy. Wiedziała ,że są one kierowane jej dobrem jednak to nie sprawiało ,że czuła się z nimi lepiej. Za wpół przymkniętych powiek ujrzała jakiś ruch w wstecznym lusterku, przymrużyła oczy by widzieć wyraźniej ,coś wysokiego i czarnego zbliżało się do niej. Czy to policjant? Nim zdołała cokolwiek zrobić ujrzała wycelowaną w nią broń z obu stron samochodu
-Wyjdź powoli z samochodu z podniesionymi rękoma, powoli!- usłyszała krzyk i zrobiła to o co ją tak grzecznie poproszono. Nim została brutalnie odwrócona i zakuta w kajdanki ujrzała jeszcze jak jej bracia są wyprowadzani z budynku. Jej spojrzenie i Sama na chwilę się z krzyżowało gdy nagle szarpnięciem rzucono ją na drzwi impali
-Ręce- usłyszała rozkaz i zimna stal boleśnie zacisnęła się wokół jej nadgarstków. Syknęła lekko z bólu gdy policjant złapał ją mocno za ramię i popchnął w stronę radiowozu. Dean został już brutalnie wepchnięty do wnętrza samochodu. Usłyszała głośne i siarczyste przekleństwa.
-Hej. Wypuście ją! Ona nie ma nic z tym wspólnego!- Sam zaparł się nogami odwracając się w jej stronę. Kiwnęła ,że wszystko jest w porządku choć jej serce zamarło z przerażenia. Przecież nigdy jej nie aresztowano.
-To się okaże- śmiech za plecami dziewczyny przyprawił ją o gęsią skórkę. Delikatniej niż bracia została usadzona na tylnym siedzeniu radiowozu.

***

Brunetka została wprowadzona jako pierwsza na komisariat. Zaraz po tym jak posadzoną ją i przykuto do jednego z biurek ,podszedł do niej jakiś mężczyzna. Uniosła pewnie głowę mierząc go wzrokiem. Był to czarnoskóry policjant o przystojnej choć surowej twarzy. Wpatrywał się w nią intensywnie, jak gdyby chciał tym samym odgadnąć jej myśli.
-Jestem agent specjalny Victor Hendrickson- przedstawił się siadając na krawędzi biurka. Wziął do ręki jej portfel który jej zabrano po wyjściu z radiowozu. -Emma Mary Winchester, siostra Sama i Deana- wyrecytował znudzonym głosem- jedyne jasne do tej pory światełko w tej chorej rodzince- dodał a dziewczyna zacisnęła pięści
-skoro takie jasne to co tu robię?- zapytała przez zaciśnięte zęby
-to właśnie staramy się ustalić. Jak się okazuję zostałaś uznana za zaginioną. -znowu przeszył ją wzrokiem- wzorowa uczennica i obywatelka, jak to się stało ,że zostałaś wplątana w ciemnie interesy swoich braci? Chyba nie chcesz mi powiedzieć ,że też wierzysz w potwory i spółkę?- zaśmiał się rzucając niedbale portfel na biurko
-Co najdziwniejsze twój chłopak, także student Robb Flurry też zaginął. I nie uwierzysz ale ostatni raz był widziany z... Tobą. -widziała ,że czerpie z tego niezwykłą radość. Jakby bawiło go to ,że coś jednak na nią znalazł- jak każdy zaniepokojony policjant sprawdziłem tą sprawę i przeglądając monitoring nie uwierzysz kogo zobaczyłem... twoich braci
-i zapewne to ,że zainteresował się pan właśnie moją sprawą nie ma nic wspólnego z tym kogo jestem siostrą?- zapytała ironicznie poruszając zdrętwiałym nadgarstkiem. Znowu usłyszała śmiech gdy mężczyzna się podnosił
-Jak na razie zostaniesz zatrzymana w celu przesłuchania- usłyszała nim się oddalił. Po jakimś czasie na komisariat zostali wprowadzeni Sam i Dean. Mieli skute ręce i nogi przez co z trudem się poruszali.
Nagle w całym pomieszczeniu zapadła cisza i wszystkich wzrok skupiony był na ich osobie. Jednak tylko jedna para oczu wpatrywała się w nich z troską i miłością. Posłali Emmie pytające spojrzenie na co ona się delikatnie uśmiechnęła chcąc ich uspokoić. W środku jednak była przerażona, jak im się uda z tego wyjść? W końcu mówimy tu o więzieniu, o prawdziwym ludzkim więzieniu.

Nie wiedziała ile czasu już tak siedziała ale całkowicie straciła czucie w palcach u dłoni. Jakiś czas temu wybuchło zamieszanie. Nie wiedziała co się stało ale usłyszała ,że Dean został ranny. Jej serce zamarło a plecy oblał zimny pot. Jeden z policjantów wykrzykiwał coś wskazując na nią jednak nie zrozumiała go. Agent Wiecznie Spięty jak go nazwała wybiegł ze strony cel wręcz przerażony. Zakazał komukolwiek się tam zbliżać. Nagle zgasły światła i w pomieszczeniu wybuchła panika. Wszyscy próbowali dzwonić jednak nic nie działało.
-To nie wróży nic dobrego- szepnęła rozglądając się.
Poruszyła palcami czując nieprzyjemny ucisk. Szmaciana bransoletka wpięła się pod kajdanki tym samym jeszcze bardziej zwiększając ucisk i utrudniając przepływ krwi do dłoni
-Przepraszam, czy mógłby ktoś mi pomóc?- zawołała ale nikt nawet nie zwrócił na nią uwagę oprócz dziewczyny która przez chwilę wpatrywała się w nią przerażona
-Hej, hej proszę. Bransoletka się zaczepiła, proszę. Nic ci nie zrobię- zawołała błagalnie w kierunku dziewczyny. Ta powoli wstała zza biurka i podeszła do niej niepewnym krokiem. Brunetka spojrzała na identyfikator dziewczyny
-Nancy tak? Jestem Emma. Mogłabyś zdjąć mi proszę tą bransoletkę, możesz ją nawet przeciąć? -szepnęła przyjaźnie uśmiechając się do dziewczyny. Ta zrobiła to o co ją poproszono nie odzywając się ani słowem i za wszelką cenę starając się nie dotknąć skóry Emmy. Ta odetchnęła czując jak ucisk maleje i przez dłoń przechodzi ciepło
-dziękuje ci Nancy, mam prośbę- zaczęła niepewnie, nie wiedząc czy powinna ją o to prosić- czy sprawdziłabyś czy z moim bratem wszystko w porządku? -widząc jak dziewczyna zaczyna się cofać dodała- proszę. Wystarczy ,że zajrzysz tam z daleka. Nie musisz do nich podchodzić ani z nimi rozmawiać. Proszę, martwię się o niego -poczuła łzy zbierające się w pod powiekami
-Dobrze- dziewczyna odszepnęła wycofując się. Emma odchyliła głowę z ulgą.

Po jakimś czasie usłyszała krzyk dziewczyny i w pomieszczeniu znowu wybuchło zamieszanie. Wstała gwałtownie jednak przykute do biurka kajdanki pociągnęły ją znowu do pozycji siedzącej. Jęknęła próbując zobaczyć co się dzieje. Nancy wróciła trzymając się za nadgarstek i unikając wzroku Emmy.
Która za wszelką cenę starała się przełknąć gulę która rosła w jej gardle. Nie była na to gotowa, nie była gotowa na nic w tym stylu. To było po prostu za dużo jak na nią. Wychowywała się w szklanej bańce, zawsze chroniona przed wszystkim i wszystkimi. Nawet jeśli jej ojciec i później bracia wykonywali zapewne najniebezpieczniejszy zawód na świecie ,ona była bezpieczna. Żyła w strachu ale tak samo jak i teraz nie bała się o siebie. Umierała z obawy o swoją rodzinę, która ciągle się kurczyła. Za każdym razem gdy któryś z nich wracał do domu ranny lub nawet poobijany ona przechodziła katusze. Sam widok cierpienia jej ojca lub braci wyniszczał ją od środka. W końcu doszło do tego ,że zwykły bunt nastolatki przerodził się w konflikt z ojcem. Obwiniała go o to ,że nie potrafił odpuścić, że skazał ich na takie życie. Teraz potrafiła to zrozumieć ale nie naprawi to przeszłości.
Zacisnęła mocniej powieki pozwalając łzom płynąć, nim jednak pierwsza z nich zdążyła spłynąć po jej policzku czyjaś dłoń zgarnęła ją oplatając ciepłem jej twarz. Otworzyła powoli oczy bojąc się ,że okaże się to tylko snem.
-Wszystko będzie dobrze- spokojny głos Sama sprawił ,że jeszcze więcej łez spłynęło po jej twarzy. Chciała go przytulić jednak znowu nie doceniła siły policyjnych kajdanek.
-Rozkujcie ją!- za plecami Sama wyrósł nagle rozwścieczony Dean. Jedną ręką przyciskał zakrwawiony ręcznik do ramienia. Był ranny ale żył, co było najważniejsze. Odetchnęła z ulgą
-Żyjesz- wyszeptała już spokojna
-Nie tak łatwo się mnie pozbyć, muszą się bardziej postarać- uśmiechnął się krzepiąco jednak było widać ,że coś ukrywa- mamy teraz inny problem- wydusił z siebie zerkając podejrzliwie na policjanta który rozkuwał Emmę- demony- dodał widząc jej pytające spojrzenie.

Nie minęło nawet 15 minut a wszystkie wejścia i okna były wysypane solą drogową i zabezpieczone pułapkami na demony. Wszyscy oczekiwali Deana który wyszedł zabrać potrzebny arsenał z samochodu. W chwili której usłyszeli jego krzyk -Nadchodzą- czarny dym naparł na budynek przysłaniając swoim mrokiem okna i drzwi. Nie trzeba być znakomitym łowcą by wiedzieć ,że jest ich zbyt wielu a to nie wróży nic dobrego. Było źle, naprawdę źle i można było to wyczuć w atmosferze która panowała wśród zgromadzonych.
Emma stanęła pomiędzy braćmi, sparaliżowana ze strachu. Oczekiwała najgorszego, bo jak niby To miało ich ochronić przed Tym. Ciemność jednak minęła pozostawiając po sobie jedynie śmiertelną ciszę.
-Wszyscy cali?- krzyk Deana przerwał ją wyrywając wszystkich z osłupienia. Wyjął z torby naszyjniki z ochronnym znakiem i rozdał je wszystkim. Emma dotknęła srebrnej bransoletki którą dostała od taty.
Demony w tym czasie zdążyły już opętać ludzi którzy otoczyli komisariat. Jedyne co pozostało grupie uwięzionych w środku osób to czekać.
Emma siedziała na krawędzi biurka zaraz obok Nancy starając się nie panikować. Wiedziała od Deana ,że demony przybyły tu po Sama jednak nie wykluczało to możliwości ,że potraktują ją jako bonus.
-Czy ty też jesteś ...łowcą?- słodki i delikatny głos Nancy wyrwał ją z rozmyślań, nim zdążyła jednak odpowiedzieć obie poderwały się z miejsca słysząc rozbijające się szkło. Stanęły jak skamieniałe nie wiedząc czy powinny iść za źródłem hałasu. Emma zaczęła powoli poruszać się do przodu jednak Sam który był szybszy stanowczym gestem dłoni zakazał się jej zbliżać. Posłuchała go wracając do przerażonej Nancy.

Do jednego z pomieszczeń wkroczyła dumnie blondynka pokryta śladami krwi. Usiadła na biurku wymieniając zdawkowe informacje z Deanem. Emma dołączyła do reszty w trakcie gdy dziewczyna zadała pytanie Samowi
-nie powiedziałeś Deanowi?- wszystkie twarze wraz z Emmy powędrowały zaskoczone w stronę Sama. Ten zmieszany unikając wzroku starszego brata opuścił głowę.
-nie powiedział czego?- Dean odwrócił się gwałtownie w stronę blondynki
-jest nowy lider, uwielbiany przez wszystkich- Emma spojrzała na nią zdezorientowana i przy mroczona. Nie wiedziała czemu ale gdy ujrzała dziewczynę która wzięła się znikąd poczuła chłód. Zimny dreszcze wstrząsnął jej ciałem, i dopiero po chwili spostrzegła ,że blondynka przygląda się jej.
-Lilith bardzo ale to bardzo by chciała zobaczyć wnętrzności Sama zawieszone na kiju ale gdyby tylko wiedziała ,że Emma żyje zapewne z chęcią pojawiła by się tu osobiście by pozbyć się dwóch problemów naraz. Uważa Sama za konkurencję zaś Emmę za zagrożenie- jej ton przyprawił brunetkę o kolejne dreszcze. Przysunęła się bliżej do brata bliźniaka.
-Wiedziałeś o tym?- Dean znowu spojrzał na Sama tym razem jeszcze bardziej rozeźlony- Jest jeszcze coś o czym powinienem wiedzieć?- dodał głośniej. Ten jednak jedynie odwrócił ponownie głowę spoglądając na pustą przestrzeń. Emma nabrała powietrza w płuca odwracając się do wszystkich tyłem chcąc się od tego wszystkiego odciąć. Lilith sądziła ,że ona nie żyje dlatego nikt nie próbował jej zabić od czasu Robba. Jednak nadal polowała na Sama co było nawet gorsze. Przejechała drżącą dłonią po włosach starając się nad sobą zapanować.
'Odetnij się od rzeczywistości, skup się na oddechu, nie wpadaj w panikę'- powtarzała sobie niczym modlitwę jednak do jej uszu dotarło zdanie które ją zaciekawiło
-Znam zaklęcie które wyprowadzi was żywych a każdy demon znajdujący się w promieniu dwóch kilometrów wyparuję, łącznie ze mną- odwróciła się powoli.
-To zaklęcie jest bardzo specyficzne, potrzebujemy cnotliwego człowieka- dodała przyglądając się twarzom wszystkich
-Jestem cnotliwy- starszy z braci wstał dumnie zgłaszając się, ale gdy tylko te zdanie wyszło z jego ust niczym zimny sztylet powietrze przeciął śmiech Ruby
-Niezła próba, chodzi mi o dziewicę- dodała nadal wesołym tonem , tym razem to Dean zaczął się śmiać.
-Nikt tutaj nie jest dziewicą- na te słowa obie, Emma i Nancy zrobiły krok do tyłu. Zapadła cisza i po kolei każdego wzrok zaczął podążać ku dziewczynom. Policzki Emmy stały się purpurowe.
-Nie... niemożliwe... chyba żartujesz... to znaczy Emma tak.... to dobrze... ale wy obie.... nigdy... ani razu... to znaczy... WOW- Dean zaczął się plątać nie mogąc ukryć zdziwienia. Jeśli poprzednio policzki Emmy były purpurowe to teraz ich odcieniu nie dało się opisać. Jej własny brat mówiący o jej dziewictwie, to jedna z tych chwil których nie chce się przeżyć.
-więc co mam zrobić?- nim Emma zdążyła się otrząsnąć, Nancy zabrała głos. Ruby wstała powoli zbliżając się do dziewczyny
-Nie ruszaj się, kiedy będę wyrywać ci serce z klatki piersiowej- Nancy cofnęła się nagle
-Co?- wyszeptała
-Oszalałaś?- za demonicą pojawił się nagle Dean
-Proponuję rozwiązanie- odpowiedziała oburzona tak jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie
-Proponujesz zabójstwo- zaczęła się niekończąca się wymiana zdań. Co jest słuszne a co nie? Czy jest to jedyne rozwiązanie?
-Cisza!- Emma wyszła na środek pomieszczenia unosząc ręce by uciszyć wszystkich. -Czy zabijając demony ,ludzie których opętali przeżyją?- zapytała nie zważając na protesty Deana
-Tak, jeśli ich ciała są całe to tak- zbliżyła się do Ruby gotowa na takie poświęcenie. Wiedziała ,że nie przeżyje wyrwania serca, mimo jej zdolności regeneracyjnych. Jednak wizja możliwości uratowania braci i tych wszystkich ludzi była zbyt wielka i ważna. Czyjaś ręka szarpnęła ją do tyłu. To był Sam- to jedyne wyjście- sprzeciwiła się starając się wyrwać
-Przestańcie!! Nikt.nie.będzie.zabijał.żadnych.dziewic !- Dean po raz kolejny podniósł głos a jego ton mówił wyraźnie ,że nie toleruję żadnego sprzeciwu.


Tak więc skończyło się na innym planie, bardziej ryzykownym i nie gwarantującym zwycięstwa ale takim który miał za zadanie nie poświęcać nikogo. Emma ,Nancy i jeden z policjantów dostali najłatwiejsze zadanie: mieli zamknąć drzwi gdy już wszystkie demony wejdą do środka. Emma wiedziała ,że zostało ono im przydzielone bowiem sprawiało ,że nawet jeśli plan by nie wypalił byliby bezpieczni na zewnątrz. Leżąc na dachu obserwowali jak opętani przez demony ludzie w pośpiechu wbiegali do środka. Emma starając się ignorować odgłosy walki z wewnątrz pomagała zamykać i zabezpieczać solą drzwi. Wszystko szło zgodnie z planem do momentu. Zasypywała właśnie ostatnie z drzwi gdy te się otworzyły i ze środka wybiegł czarnoskóry mężczyzna z czarnymi oczami. Emma wstrzymała oddech przylegając ciałem do ściany, jednak demon spojrzał jedynie na nią i uciekł. Zdziwiona patrzyła za nim w czasie gdy Nancy dokańczała zabezpieczać drzwi.


***

Dziewczynka w różowym płaszczu delikatnie szczotkowała włosy swojej lalki. Nuciła przy tym jakąś melodie, niezrozumiałą w pierwszym momencie. Całkowicie pochłonięta zabawką zdawała się nie zauważyć mężczyzny który do niej podszedł. Dla kogoś nie wtajemniczonego ta sytuacja wydawałaby się niewłaściwa i niebezpieczna dla małej dziewczynki. Jednak przyglądając im się można dostrzec ,że to właśnie mężczyzna jest przerażony.
-Lilith- wyjąkał skupiając swoje czarne oczy na lalce dziewczynki
-Tak Creonie?- zapytała wesołym tonem nie podnosząc wzroku znad zabawki
-Ona żyje- wyszeptał i w tym samym momencie jasnowłosa lalka upadła na ziemie pochłonięta płomieniami. Dziewczynka podniosła wzrok a jej mlecznobiałe oczy pałały złością

-Zabij ją inaczej ja zabiję ciebie



________________________________

Rozdział jest dłuuuuugi przepraszam jeśli Was zanudziłam :D
Jednak kolejny rozdział pojawi się dopiero w połowie czerwca zapewne choć może znajdę chwilę i napiszę
zaczyna się sesja dlatego
Dziękuje 4 obserwatorom bloga to wiele dla mnie znaczy
oraz BARDZO DZIĘKUJE osobom komentującym dzięki temu mam motywację do pisania w szczególności dziękuje laurkaa k

1 komentarz:

  1. Witam:) Jestem pierwszy raz na tym blogu i nie jestem na bieżąco ze wszystkimi rozdziałami,ale po przeczytaniu tego rozdziału muszę stwierdzić,że jest ciekawy:) Fajnie,że wprowadzona jest postać Emmy,którą gra Nina ,bo lubię Pamiętniki wampirów i tą aktorkę:)
    Zapraszam serdecznie do siebie na moje opowiadanie,mam nadzieję,że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad,bylabym bardzo wdzięczna http://otherviki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń