Beżowy płaszcz omiótł podłogę,
wznosząc ku niebu drobinki kurzu. Jego zimne spojrzenie skupione
było na mnie. Wzdrygnęłam się czując nieprzyjemny dreszcz
przebiegający po moich plecach. Anioł kroczył w naszą stronę a
jego skupiona na mnie twarz nie wyrażała żadnych emocji. Sadziłam,
że zacznie na mnie krzyczeć za nieposłuszeństwo. Ten zaś jedynie
podszedł na odległość kilku tylko metrów ode mnie i wyciągnął
ku mnie dłonie. Zanim jednak zdążył mnie dotknąć, Dean wcisnął
się w szczelinę pomiędzy nami.
– Hej! Może najpierw wyjaśnisz nam
co jest tu grane? – Nawet gdy stał do mnie tyłem, wiedziałam
dokładnie jaki wyraz twarzy miał mój brat. Był naprawdę
wściekły. Castiel jednak nie zdawał się tym przejmować.
– Nie mamy na to czasu. Muszę
sprawdzić jak daleko posunął się Donachiel. – Żyłka na szyi
Deana naprężyła się niebezpiecznie wraz z zaciśniętymi
pięściami. Westchnęłam zniecierpliwiona.
– To nie to co masz na myśli –
westchnęłam stając obok brata. – Skąd wiesz, że grzebał mi w
głowie?
– A po co innego miałby cię
porywać? – Moje usta mimowolnie otworzył się ze zdumienia. Nie
wiedziałam co mam powiedzieć. Teraz to ja miałam dziwne
skojarzenia.
– Dlaczego porwał ją by przejrzeć
jej... umysł? – Sam wyłonił się za mnie niespodziewanie, przez
co delikatnie drgnęłam. Widać było, że rozumie z tego jeszcze
mniej niż ja.
– By sprawdzić od kogo pochodzi jej
łaska. – Castiel zmarszczył brwi zaskoczony, co było pierwszą
jakąkolwiek reakcję, którą u niego dostrzegłam.. Dla niego
wszystko to co mówił było oczywiste i widać było, że dziwi go
to, że my tego nie pojmujemy w ten sposób. No tak, zapewne miał
nas za grupę tresowanych, gadających małp.
– Jaka łaska? – zapytał Dean.
Spojrzałam na Castiela, jego cierpliwość była na wyczerpaniu.
Chciałam już odpowiedzieć gdy głos zabrał do tej chwili milczący
Bobby.
– Łaska Boża, czyli to co robi
anioły tym kim są. – Mężczyzna niespokojnie spojrzał na
skrzydlatego. To zrozumiałe, że odczuwał względem niego niepokój.
To anioł na miłość boską! – Och chłopcze, mógłbyś czasem
zajrzeć do jakiejś książki. – Bobby jęknął łapiąc za
otwartą butelkę whisky. Castiel poruszył się zniecierpliwiony.
– Nie mamy na to czasu. – Nim
zdążyłam cokolwiek zrobić ten objął moją twarz w dłonie, spod
których rozjarzyło się jasne, ciepłe światło. Byłam
przygotowana na fale bólu, który odczuwałam gdy to Donachiel robił
te czary-mary. Jednak poczułam jedynie przyjemnie łaskotanie
otulające mój umysł. Gdy rażące światło zniknęło, ujrzałam
jak anioł wpatruję się we mnie z troską. Tak, jego wzrok mówił
„Przepraszam”, tylko nie wiedziałam jeszcze za co przeprasza.
– Ciekawe – wyszeptał jednak i nim
echo jego głosu zanikło w mojej głowie, zniknął. Wzniosłam
głowę w stronę sufitu wraz z rozłożonymi rękoma.
– Ciekawe? Co jest takie ciekawe,
Castielu? – krzyknęłam. – Niech ja cię tylko znajdę na
anielskim radiu to sobie pogadamy – dodałam ciszej odwracając się
przy tym w stronę braci i Bobbiego. Ci stali wpatrując się we mnie
jakbym postradała zmysły. – Och, to są tylko głosy w mojej
głowie, no wiecie, anioły się w ten sposób komunikują –
wyjaśniłam wskazując na swoją głowę, ale to tylko pogorszyło
sprawę.
– Może lepiej dokończ opowiadać co
się z tobą działo – Bobby rozłożył się wygodnie w fotelu,
zakładając obie nogi na biurko. W jego ręku nadal znajdowała się
butelka alkoholu. Wywróciłam oczami siadając.
– Skończyłam na pojawieniu się
Castiela, tak? – upewniłam się na co Sam kiwnął jedynie głową
siadając obok mnie. Dean zaś stał oparty o biurko. – Zabił on
demona z rozdroży i zaczął coś mówić o moim przeznaczeniu, że
mam w sobie łaskę.
– Nie wyjawił ci skąd ją masz?
– Wątpię by sam to wiedział –
spojrzałam na Deana. – Zabrał mnie do Bobbiego i kazał tam
zostać. Dwa miesiące później pojawił się inny anioł,
Donachiel. Powiedział mi, że przysyła go Castiel i mam z nim iść.
– I tak po prostu poszłaś? –
Bulgoczący ton Bobbiego wskazywał jednoznacznie, że butelka
została opróżniona. Nie wiedziałam co się z nim dzieję,
powinien być szczęśliwy, że jesteśmy tu wszyscy razem, w dodatku
żywi.
– Nie, nie tak po prostu. Powiedział,
że zostając tu stwarzam niebezpieczeństwo. Wolałam nie ryzykować.
– Ominęłam część o tym, że chodziło o Bobbiego. Wyglądał
na zdołowanego a ja nie chciałam tego pogłębiać. Opowiedziałam
im pośpiesznie o tym co działo się po moim zniknięciu oraz o tym
jak trafiłam do szpitala. – Skoro wy już wszystko wiecie, to może
dla odmiany powiecie mi skąd znacie Castiela? – Mężczyźni
spojrzeli na siebie w milczeniu. Zacisnęłam pięści, w myślach
powtarzając, że jeśli mnie okłamią skopie im tyłki.
– To on wyciągnął mnie z piekła.
– Moje dłonie rozluźniły się a usta mimowolnie otwarły.
– Dlaczego? – wydusiłam z siebie.
– Nie zrozum mnie źle, szaleje z radości z twojego powrotu.
Jednak nikt nie robi czegoś takiego bez powodu.
– Chodzi o apokalipsę. –
Odwróciłam się w stronę Sama. I to oni uważali, że mówię jak
wariatka. Jednak czym więcej szczegółów mi wyjawiali tym bardziej
ich opowieść nabierała kształtów. Na wzmiankę o Lucyferze
opuszczającym piekło plecy zalał mi zimny pot. Na koniec czułam
jakby mój umysł ważył tonę, potrzebowałam odpoczynku.
Zostawiając braci z drzemiącym na krześle Bobbym skierowałam się
w stronę schodów.
– Emma zaczekaj! – usłyszałam za
sobą krzyk Sama, który pobiegł za mną. – Musimy porozmawiać. –
Odwróciłam się niechętnie.
– Wszystko zostało już omówione.
Teraz wybacz, ale muszę odpocząć. – Zdążyłam jednak pokonać
tylko kilka schodków.
– Nie chodzi mi o sprawy piekła czy
nieba. Musimy porozmawiać o nas. – Prychnęłam, krzyżując ręce
na klatce piersiowej.
– Dziwne, że chcesz porozmawiać o
tym teraz. Nie przyszło Ci na myśl by zrobić to jakieś cztery
miesiące temu? – Mój głos zabrzmiał ostrzej niż planowałam.
Sam spojrzał w zadumie na podłogę, lekko kiwając głową.
– Wiem, że nawaliłem. Powinienem
wtedy cię odszukać, ale Dean umarł i ja... ja nie byłem w stanie
myśleć o niczym innym.
– Łał. – Uniosłam głowę do
góry by łzy zbierające się w moich kącikach nie popłynęły. –
Teraz też możesz o mnie nie myśleć. Wiesz co? W ogóle możesz o
mnie zapomnieć, jak ja zapomniałam o tobie przez te cztery
miesiące! Nauczyłam się przez nie, że równie dobrze mi samej! –
Podnosiłam głos o oktawę z każdym nowym słowem.
– To ciebie tu nie było, gdy Dean
zginął! Nie było Cię gdy to się stało! To ja musiałem na to
patrzeć! To ja musiałem go pochować! – Sam zrobił kilka kroków
na przód, celując we mnie palcem. Jego głos przepełniony był
żalem.
– Wybacz, że zostałam opętana!
Wybacz, że nie wiedziałam co działo się z moim ciałem przez ten
cały czas! Myślisz, że nie wolałabym być tu z Wami?! Myślisz,
że nie chciałam być z tobą, gdy się o tym dowiedziałam?! –
Zeszłam kilka stopni niżej, jednak tylko na tyle by być na równi
z nim.
– Ale Cię nie było! I w tym sęk.
Myślisz, że miałem zamiar czekać tu aż ktoś przyjdzie i powie,
że ty także nie żyjesz?
– Może tak by było lepiej.
Przynajmniej umarłabym z myślą, że...
– Emma! – ostry jak brzytwa krzyk
Deana rozniósł się echem po pomieszczeniu. – Oboje przestańcie
– dodał ciszej. – Jeśli macie zamiar kłócić się z mojego
powodu, to lepiej od razu przestańcie. – Pokiwałam nerwowo głową,
zagryzając wargę do krwi. – Jesteśmy rodziną na miłość
boską. Nie sądzicie, że mamy ważniejsze sprawy na głowie niż
kłótnie?
– Masz rację. Przepraszam –
zwróciłam się w stronę Sama. Jednak zabrzmiało to jakbym
przeczytała napis z puszki.
– To ja przepraszam. – Sam spojrzał
na mnie tym swoim szczenięcym wzrokiem.
– Muszę się położyć –
wyszeptałam cicho, bez słowa kierując się na górę. Dean miał
rację, nie powinniśmy się kłócić, tym bardziej o przeszłość.
Byliśmy rodziną. W razie potrzeby dalibyśmy się pokroić za
siebie, jednak to nie zmienia faktu, że okłamywaliśmy się na
każdym kroku. Byliśmy rodziną, to fakt. Ale jakże popapraną.
________________________
Rozdział z dużym opóźnieniem, w dodatku złożony z prawie samych dialogów. Przepraszam za to. Ogólnie myślałam nad zawieszeniem tego bloga. Jednak mam z nim związanych tyle wspomnień, że nie mogłam. Jednakże to nie zmienia faktu, że ostatnio nie mam weny co do niego. dlatego też rozdziały tutaj będą pojawiać się od teraz raz w miesiącu.
Pozdrawiam wszystkich czytających. Dziękuje za oddane na mnie głosy w sondzie i osobom, które komentują.
Raz w miesiącu? ;__; Dlaczegoooo?!
OdpowiedzUsuńJa to mam kurde szczęście. Niedawno Cię znalazłam a ty mi tu wyskakujesz z "raz w miesiącu" :CCCC
Co do rozdziału- Jakże mnie zaintrygowałaś tym Castielowym "ciekawe" :3
Tak na prawdę, to mam nadzieję że foch Emmy na Sama nie potrwa jakieś 5 minut,tylko dłużej :p
I także bym była rada gdybyś tak napisała "luźniejszy" rozdział ;)
Mam na myśli coś typu: Hej! Świat nie pierdzielnie w jeden dzień, więc obejrzyjmy horror czy cuś?
albo... bitwa na poduszki!
lub... zejdźcie mi z drogi bo mam okres XDDD
a może by tak... konkurs na mistrza żartów :p
Pozdrawiam :D
Hej ^^ Raz w miesiącu to zawsze lepiej niż zawieszenie haha ^^ Co do focha Emmy to będzie troszku trwał, aż będziecie mieć jej dość, seriously :D a luźniejszy rozdział będzie tylko nie wiem czy jako następny czy jeszcze kolejny. ^^ postaram się by był śmieszny, bo taki mam plan ale co wyjdzie to nie wiem.
Usuńpozdrawiam :D
A kiedy mogę się spodziewać wyczekiwanego następnego rozdziału? W tym tygodniu w następnym? o.o
UsuńTak jak pisałam będzie pojawiać się jeden rozdział na miesiąc. Kolejny więc pojawi się na przełomie październik/ listopad.
UsuńZ opóźnieniem ale w końcu jestem.
OdpowiedzUsuńJestem osobą, dla której najlepszą częścią książki są dialogi więc ten rozdział zdecydowanie przypadł mi do gustu. ;) Trochę więcej Casa - to się szanuje! No i magiczne "Ciekawe"... Niecierpliwie będę czekać co będzie takie ciekawe ;D
Popieram wcześniejszy komentarz od Julii: więcej śmiesznych sytuacji, takich typowo Castiel & Dean :D
Mimo, że to bd długo trwać to i tak czekam na nexta.
Niech ci wena wróci( !!! )
Pozdrawiam ;))
Bardzo się cieszę ,że jednak dialogi maja swój plus. Kolejny tak sobie myślę, że może być jeszcze poważny następny bardziej na luzie.
Usuńpozdrawiam
Informuję, że wyniki już zostały ogłoszone, zapraszam: http://internetowy-spis.blogspot.com/2014/09/blog-wrzesnia-wyniki.html.
OdpowiedzUsuńAaaaaa nie ma więcej, tak szybko mi się to przeczytało wszystko. Czekam na ciąg dalszy. Jeszcze są błędy, ale widzę, że coraz mniej. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, mam nadzieję, że błędów będzie jeszcze mniej. Dziękuje bardzo.
UsuńPozdrawiam.
Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu, jaki masz na ten blog. Trochę mi zajęło czytanie do końca, ale winić można tylko problemy z nowym rokiem akademickim. Ale, w końcu dałam radę i jestem. Podoba mi się relacja Deana i Emmy, ale czuję mały niedosyt, jeśli chodzi o Sama i Emmę, do cholery, to bliźniacy! Nie powinni mieć... Nie wiem, jakiegoś bliższego kontaktu? Mam wrażenie, że Sam po raz kolejny został odstawiony na bok :D. Ale to tylko moje małe marudzenie. Oglądałam sobie twoje crossoverowe filmiki na YT (Elena i Dean) i jestem pod mega wrażeniem! Sama piszę bloga o tej dwójce, więc jak masz ochotę to zapraszam {rescue-me-dean}. Ale nie o tym miałam tutaj pisać.
OdpowiedzUsuńCastiel jest świetny, taki jaki powinien być na początku. W końcu nie od razu zaczął być ludzki XD. Skoro Emma ma łaskę, to znaczy, że nigdy nie była tak naprawdę siostrą Sama i Deana? Haha, mój mózg dziwnie pracuje teraz. Wybacz.
Mam nadzieję, że wkrótce dodasz coś nowego, bo już 1 / 11!
Pozdrawiam :*
Dziękuje bardzo ^^ Och nie pocieszę cię ponieważ relację pomiędzy Samem a Emmą będą jak na razie coraz gorsze, ale będzie ich więcej to na pewno.
UsuńDziękuje raz jeszcze i na pewno zajrzę na Twojego bloga w wolnej chwili :D <3
Znalazłam tego bloga przypadkiem i przeczytałam wszystko na raz... Po prostu... WOW... Niezły pomysł, ciekawa fabuła i postacie... Podoba mi się Em w tym opowiadaniu... Charakter pokazuje, że jest Winchestrem... Relacja miedzy rodzeństwem jest jak narazie napięta(chciałam napisać braćmi, ale przecież tu jest Emma! XD) Pisz dalej i... Masz nowego czytelnika... Czytelnik warty oddania duszy...
OdpowiedzUsuńW każdym razie życzę powodzenia i weny!
Przecudowne opowiadanie :) Jest takir jedyne ... Błagam nie przesawaj pisać ,to co robisz jest świetne :) więc w skrócie czekam na następny rozdział i życzę weny ... :*
OdpowiedzUsuńNie ma to jak przypomnieć sobie po prawie trzech miesiącach, że się nie dodało komentarza. A tak w ogóle, gdzie nowe rozdziały, helo!!! Ja nie wiem, ostatnio wszystkie ciekawe blogi postanowiły zawiesić „swoją działalność”, bo albo brak weny, albo dużo nauki, albo jeszcze co innego. Tak, wiem trochę sobie ponarzekałam, ale to ostatnio u mnie normalka. :P
OdpowiedzUsuńTeraz o rozdziale.
Rozdział zdecydowanie za krótki, błędy jeszcze jakieś się pojawiają, ale przecież nie wszystko od razu wychodzi, tak idealnie, więc się nie czepiam.^^ Czekam zdecydowanie na dalszy ciąg, brakuje mi przygód Emmy, a przecież to dopiero początek. ;)
Pozdrawiam i życzę weny (na pewno się przyda :P)!
Witam! W ankiecie na Blog Miesiąca na stronie internetowy-spis.blogspot.com blog „” zajął drugie miejsce, a więc zgodnie z regulaminem konkursu jego autor powinien dołączyć do komisji konkursowej, której zadaniem będzie ocenić 12 blogów startujących w ankiecie Blogu Roku. Czy podejmiesz się tego zadania? Prosimy o odpowiedź mailową (internetowy.spis@autograf.pl) do 11.12.2014 r. Brak odpowiedzi zostanie uznany za odmowę.
OdpowiedzUsuńWow. Po prostu Wow. To jest zajebiste. Uwinęłam się w godzinę ze wszystkimi rozdziałami. Życzę dużooo weny! :)
OdpowiedzUsuńEma mnie denerwuję nie jest pepkiem świata wspuczuje Samowi liczę na pojawienie się Lucyfera cieszę się, obsadzilłaś Ninę w roli ich siostry pozdrawiam
OdpowiedzUsuń